3.06.2008

Temat: Owocem Ducha jest miłość 

Teksty: 1Kor13; Ps 85; Mt 5,43 -48

          To będzie krótka refleksja na temat miłości, ponieważ ten temat jest bardzo dobrze znany. Jednak tak to jest, że nie wystarczy miłość znać, ale trzeba nią żyć. Popatrzcie na hymn o miłości (1Kor 13). Nie jest to rozprawa na temat miłości. Jest to hymn uwielbienia Bożej miłości i daru miłości, jaki Bóg rozlewa wśród nas. Znamienne jest, że św. Paweł oba fragmenty mówiące o charyzmatach: Rz 12 i 1Kor 12 kończy opisem, czym powinna być miłość. W obu stwierdza: Największym darem jest miłość.

        Jak zatem wygląda nasza rzeczywistość? Być może ktoś mówi językami ludzi i aniołów, czyli posługuje się darem języków, a wcale lub mało dąży do rozwoju Bożej miłości w sobie i w dawaniu jej innym. Jak taki ktoś wygląda? Jak cymbał (powtarzam za św. Pawłem). Może być wśród nas osoba przepełniona np. darami proroctwa, poznania, czynienia cudów, ale jeśli nie ma w niej miłości, kim jest? szatanem! Szatan też może czynić cuda, też może prorokować, też może dawać coś w prezencie, po to, żeby potem to zabrać i związać z sobą. Dalej gdybym wszystko wydał na spalenie, całe swoje życie oddał Bogu, ale oddał na próżną chwałę, żeby ludzie mi klaskali, żeby ludzie do mnie przyjeżdżali tak, jak np., jest z bioenergoterapeutami i innymi „cudotwórcami”, a nie ma w tym Bożej miłości, dającej miłości. Jest przeklęty. Tak o darach charyzmatycznych pisze św. Paweł na początku tego hymnu. Dodając: Starajcie się o większy dar, miłość czystą, Bożą miłość i wymienia cechy miłości. Mniej więcej na równo wymienia cechy miłości, jaka jest i jaka nie powinna być.

        Co mówi pozytywnego o miłości? Miłość jest cierpliwa, jest życzliwa i łaskawa, wszystko znosi, wszystkiemu wierzy. Nie chodzi tu o taką naiwną wiarę we wszystko, lecz w to, co Bóg objawił. Dalej we wszystkim pokłada nadzieję i szczyt – wszystko przetrzyma. Dlatego więc św. Paweł na koniec powie: „Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość”. Bo ona, miłość Boża, jest silniejsza od śmierci fizycznej, ona zmartwychwstała i ona zaprasza nas do tego samego.

        A jaka miłość nie jest? Nie zazdrości. Ten, który zazdrości komuś czegoś, nie kocha, bo nie daje, tylko chce mieć dla siebie. Jeżeli chcesz, aby ci klaskano za twoje uczynki miłości, czy inne postawy, to nie mów, że kochasz, bo miłość nie szuka chwały. Jeśli jesteś człowiekiem wywyższającym się nad innym: darami, zdolnościami, czymkolwiek, to nie mów, że kochasz, bo miłość nie ma nic wspólnego z pychą. Jeśli jesteś bezwstydny, z jednej strony chodzisz na spotkania, modlisz się, a równocześnie akceptujesz erotyzm, pornografię, nie mów, że kochasz. Jeżeli jesteś egoistą i cały świat musi się obracać wokół twojego „Ja”, to nie mów, że kochasz, bo miłość chce dawać, a nie brać. Jeśli unosisz się gniewem, niepohamowanym gniewem niszcząc wokoło rodzinę, przyjaciół w pracy - nie mów, że kochasz. Jeśli nie potrafisz przebaczyć i pamiętasz, że ktoś cię skrzywdził, kiedykolwiek i mówisz „przebaczyłem, ale będę pamiętał” – nie mów, że kochasz. Jeżeli widzisz cudzą krzywdę, widzisz niesprawiedliwość i akceptujesz to – nie mów, że kochasz.

       Hymn o miłości św. Pawła porusza również bardzo wiele innych ważnych spraw. Chcę jeszcze o jednej z nich powiedzieć. Nasz udział w miłości Bożej ma szczególną cechę. Jest ona zawsze niedoskonała „dziecięca”. Nawet w dorosłym wieku, kiedy pozbędziemy się tego, co dziecięce, widzimy też tylko jak w zwierciadle, tzn. możemy doświadczyć, „poznawać” tylko namiastkę Bożej miłości. Czy to jest źle? Nie! Teraz pragnijmy z jak najgłębszą wiarą doświadczać miłości Bożej i z jak najmocniejszą nadzieją oczekiwać spotkania Boga twarzą w twarz w życiu wiecznym. Wtedy miłość Boża nasze niedoskonałe miłości uszlachetni i przemieni w miłość doskonałą, bo Bóg będzie wszystkim we wszystkich na wieki. Czy pragniesz czegoś takiego?


 1.07.2008

Temat: Radość darem i owocem dla budowania Królestwa Bożego

 Teksty: Rz 14,16-21; Ps 95; J 16, 20 - 24

        Jezus rozraduje się w Duchu Św.: W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”. /Łk 10,21/ Ma również nadzieję, że uczniowie rozradują się z tego, że On wraca do domu: „Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie”. /J 14, 28/ Co jest fundamentem naszej radości? Miłość do Jezusa: „Gdybyście Mnie miłowali”. Prawdziwa radość, nie ta zewnętrzna, chwilowa, ma źródło w miłości do Boga.

     Jeszcze jest jeden aspekt, że radość może się przeplatać ze smutkiem. Kiedy? Dzisiaj czytaliśmy: „Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać”. /J 16,22/ W tym fragmencie Jezus mówi do apostołów – za chwileczkę będziecie smutni, bo będziecie patrzeć na mój krzyż, na moją śmierć, nie będzie Mnie przez kilka dni, ale wy się mimo to radujcie. Zapewne wtedy Apostołowie nie potrafili ani tego rozumieć, ani się cieszyć, gdy widzieli jak im zabrano Jezusa. Opcja ta zmienia się, kiedy Jezus wstępuje do nieba i po ludzku znika. Apostołowie zachowują się już inaczej „Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy” (Łk 24, 52). Co zaistniało, że tak bardzo się zmienili? Wśród wielu przyczyn, jedna jest fundamentalna. Zstąpił na nich Duch Św., dawca prawdziwej radości. Ta radość wydaje konkretne owoce w ich życiu: „przyjmowano posiłek z radością i prostotą serca” (Dz 2, 46); „Uczniów napełniało wesele i Duch Św.” (Dz 13, 52); a nawet, kiedy zostali zatrzymani przez Sanhedryn za głoszenie nauki o Jezusie Chrystusie i potem ubiczowani: „cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezus” (Dz 5, 41). Tego typu zachowania, też mogą być naszym udziałem, jeśli będziemy otwarci na dary Ducha Św., który rozlewa miłość i radość.

      W liście do Rzymian 14, 17 czytaliśmy, że Królestwo Boże to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. To jest prawdziwe królestwo Boże. To nie jest bogactwo, to nie jest sława, to jakaś super obfitość różnych darów Ducha Świętego, to sprawiedliwość, to pokój i radość w Duchu Świętym. Biskup Romaniuk ten fragment tłumaczy w taki sposób: Radość pochodząca od Ducha Świętego. Jak to wygląda praktycznie? Wielu z nas przeżywając wylanie Ducha Świętego miała dużo radości i pokoju w sobie. Czy to już jest ten dar? Tak. Ale czy to jest dojrzały wymiar tego daru? Stanie się dojrzały wtedy, kiedy współpracując z Duchem Św. na modlitwie zachwycisz się obecnością Boga. Nawet, kiedy to będzie moment, pielęgnuj go w sobie, ale nie dla siebie. Pielęgnuj go w sobie przez systematyczny kontakt z Nim, przez budowanie Królestwa Bożego w miłości, przez głoszenie słowa Bożego, przez cierpliwość w przeciwnościach, a nawet chorobach. Wtedy radość z daru Ducha Św. przemieni się w owoc radości widoczny dla wszystkich.

        Kończąc to rozważanie: Masz w sobie dar czy owoc radości? Rozeznaj teraz, jaki jest ten dar Ducha Świętego w tobie, bo jeżeli jest to na pewno go trzeba odnowić, jeśli nie ma to za chwilę będziesz mógł o niego prosić.


 5.08.2008

Temat: Pokój Chrystusowy

Teksty: J 20,19-29; Ps 85

          Trzy razy usłyszeliśmy izraelski zwrot grzecznościowy: „Pokój wam”, który przypomina nam polskie Dzień dobry czy Szczęść Boże. W tradycji żydowskiej jest głęboko zakorzeniona świadomość, że pokój Boży nie jest tylko stwierdzeniem: Nie ma wojny, czyli żyjmy w spokoju, również nie ma kłótni itp. W polskim języku mamy dwa słowa pokój i spokój. Pokój - w takim sensie, że nie ma wojny i spokój, że nikt nam nie przeszkadza.

         Najpierw powiedzcie mi czy można stwierdzić: Pokój już istnieje? Odpowiedz sobie na to pytanie, a zobaczysz czy masz mentalność Bożą czy ludzką. Z tego, co słyszę, jesteście podzieleni. Pragniecie, żeby był. Muszę was jednak zasmucić. Odpowiedź prawidłowa jest: Nie ma pokoju.

       W ujęciu biblijnym nie ma jeszcze pokoju. Dlaczego? Bo pokój będzie wtedy, kiedy grzech zostanie przezwyciężony w nas przez Jezusa, przy naszym czynnym współudziale. Pokój przyniósł Jezus, bo zwyciężył na krzyżu grzech, ale on realizuje się w nas, kiedy zwyciężamy miłością Bożą niepokój, który wywołany jest naszym grzechem. Pełne ukoronowanie pokoju nastąpi w czasie powtórnego przyjścia Jezusa, kiedy on ostatecznie zniszczy źródło grzechu, szatana. Pokój to nie jest coś gotowego, to jest coś, co się staje dzięki Jezusowi, który nas zbawia, uwalniając od grzechu. Zobaczmy to w trzech wymiarach.

    1. Historia zbawienia ukazana w Ewangelii według św. Łukasza jest zilustrowana również przez słowo pokój: W momencie narodzenia Chrystusa aniołowie mówią: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli” (Łk 2, 14), bo Zbawiciel wprowadza pokój. Jezus niszczy skutki grzechu, uzdrawiając chorych: Powiedział do kobiety chorej na krwotok przywracając jej zdrowie: „Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!” (Łk 8, 48). Pokój serca daje również Zbawiciel jawnogrzesznicy (Łk 7, 50). Ukoronowanie pokoju ukazane jest w momencie wjazdu do Jerozolimy Jezusa, bo tam nastąpi ukoronowanie dzieła zbawienia i dlatego ludzie pod natchnieniem Ducha Św., wołają: „Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach” (Łk 19, 38). Lecz to zbawienie podważy właśnie pokój istniejący w tym świecie: „Czy myślicie, że przyszedłem dać pokój na ziemię? Nie, mówię wam, lecz rozłam” (Łk 12, 51) i rozdziela On członków nawet tej samej rodziny. Jezus przyszedł nie po to, aby usunąć raz na zawsze wojny; przyszedł, aby przynieść swój własny pokój, pokój wielkanocny, następujący po ostatecznym zwycięstwie, po zmartwychwstaniu: A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: Pokój wam! (Łk 24, 36).

    2. Ewangelista Jan ukazuje pokój, jako owoc ofiary Jezusa: To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16, 33). Kiedy smutek napełnia uczniów, dlatego że mają być oddzieleni od Mistrza, Jezus ich zapewnia: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam” (J 14, 27); ten pokój nie jest już związany z Jego obecnością fizyczną, lecz wypływa z Jego zwycięstwa nad światem; tak, więc odniósłszy zwycięstwo nad śmiercią, Jezus daje nam, razem ze swoim pokojem, Ducha Świętego i władzę nad grzechem (J 20, 19-23). Jeszcze warto zacytować: „To wam powiedziałem byście pokój we Mnie mieli, doznajecie ucisku, ale miejcie odwagę, jam zwyciężył świat” (J 16, 33). Abyście pokój mieli. Doznajecie ucisku, chociaż macie pokój w sobie, ale miejcie odwagę, On zwyciężył świat. I dlatego w tym duchu dopiero można rozumieć słowa św. Pawła.

    3. Paweł ukazuje również związek pokoju z dziełem odkupienia. Będąc „naszym pokojem”, Chrystus wprowadził pokój, pojednał dwa narody, łącząc je w jedno Ciało - Ale teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa. On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części [ludzkości] uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość. (...) A przyszedłszy zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy blisko”. (Ef 2, 13n-17); w ten sposób Bóg pojednał ze sobą wszystkie stworzenia tak na ziemi, jak w niebie, ustanawiając pokój przez krew Chrystusa - Aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą: przez Niego - i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża” (Kol 1, 20). Dzięki Duchowi Świętemu, który wytwarza między nami bardzo silną więź Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój” (Ef 4, 3). Każdy chrześcijanin, jako usprawiedliwiony dzięki Jezusowi Chrystusowi, żyje w pokoju z Bogiem: Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa (Rz 5, 1). Podobnie jak miłość i radość, tak też i pokój jest owocem Ducha Świętego (Gal 5, 22; Rz 14, 17).


2.09.2008

Temat: Przez wiarę i cierpliwość stajemy się dziedzicami obietnic

Teksty: Hb 6,9 -20; Ps 69,1-19;Łk 22,28-34  

         Dzisiaj będziemy mówić o kolejnym owocu Ducha Świętego, mianowicie o cierpliwości. Na modlitwie przygotowującej tę Eucharystie w piątek otrzymaliśmy takie poznanie: „Mamy nie przestawać się modlić za tych, za których modlimy się już długo i choć wydaje nam się, że nic nie uzyskamy, bo tyle się modlimy, a nie ma żadnej poprawy, żadnej zmiany, a może nawet jest jeszcze gorzej to mimo wszystko mamy nie przestawać się modlić, bo być może te doświadczenia są im potrzebne do zbawienia”. Nie przestawać się modlić” to nic innego jak cierpliwość.

       Polskie słowo „cierpliwość” nie oddaje istoty tego owocu, bo kojarzy się nam z cierpieniem. Z języka greckiego na polski należałoby przetłumaczyć jako: „długomyślność”. Niestety to słowo już nie jest w użyciu. Nie znaczy to, że ktoś długo myśli, ma wolne myślenie, tylko myśli perspektywicznie. W życiu widzi cel i konsekwentnie do niego dąży. W Biblii grecki termin makrothymia tłumaczy się jako: wytrwałość w pracy, wytrwałość w trudzie, przeciwnościach, opanowaniu gniewu, porzucenie chęci zemsty, miłosierdzie dla tych, którzy przeciwko nam zawinili. To jest ta owa „długomyślność”. Ciekawą rzeczą jest, że ta cecha występuje już w Starym Testamencie i jest traktowana jako jeden z przymiotów Boga, np.: „Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący swą łaskę w tysiączne pokolenia, przebaczający niegodziwość, niewierność, grzech” (Wj 34,6 -7). Kolejne objawienia będą uwydatniały coraz bardziej cierpliwość i miłość współczującą Ojca, który „wie, z czego jesteśmy ulepieni, do gniewu nieskory i bardzo łagodny. Nie postępuje z nami według naszych grzechów, ani według win naszych nam nie odpłaca” (Ps 103,8nn; Syr 18,8-14).

       Szczyt owej cierpliwości mamy w Jezusie, który musiał cierpieć, aby wejść do chwały. Całe Jego życie jest drogą długomyślności od narodzenia, przez nauczanie, gdzie tyle przeszkód musiał przezwyciężać, przez haniebną mękę i totalne osamotnienie, pobyt w otchłani, aż po wypełnienie celu, odkupienie ludzi ukoronowanie w zmartwychwstaniu.

      Podobnie i my mamy wytrwale znosić doświadczenia i prześladowania, żyjąc nadzieją, że otrzymamy zbawienie, które przyniesie nam Chrystus, gdy powtórnie przyjdzie w chwale. Wiemy, że przez znoszenie naszych cierpień współdziałamy ze Zbawicielem, „uczestniczymy w cierpieniach Chrystusa po to, by mieć też udział w Jego chwale” (por. Flp 3,10; Rz 8,17).

      Czytaliśmy 6-ty rozdział Listu do Hebrajczyków: „Pragniemy zaś, aby każdy z was okazywał tę samą gorliwość w doskonaleniu nadziei aż do końca, abyście nie stali się ospałymi, ale naśladowali tych, którzy przez wiarę i cierpliwość stają się dziedzicami obietnic”. (w.11n). Droga cierpliwości wiedzie przez gorliwość, doskonalenie nadziei, unikanie lenistwa i naśladowanie innych np. Abrahama. On to pokazał, że wiara bez cierpliwości nie przynosi owocu. Dopełnienie tej myśli jest jeszcze w następnym wersecie15: „A ponieważ tak cierpliwie oczekiwał, otrzymał to, co było obiecane”.

    Dla nas chrześcijan cierpliwość nie jest tylko umiejętnością, jest darem Ducha Świętego, który - jeśli z nim współpracujemy - przeradza się w owoc w postaci cnoty cierpliwości, długomyślności. Dlatego Bóg ciągle nas pobudza, byśmy najpierw w stosunku do Niego uczyli się przyjmowania tego daru i życia nim: „A może gardzisz bogactwem dobroci, cierpliwości i wielkoduszności Jego, nie chcąc wiedzieć, że dobroć Boża chce cię przywieść do nawrócenia? (Rz 2,4) Chodzi o to, że jeśli gardzisz cierpliwością, wielkodusznością Boga, to niestety nie będziesz cierpliwy i nie nawrócisz się. „A więc Bóg, chcąc okazać swój gniew i dać poznać swoją potęgę, znosił z wielką cierpliwością naczynia [zasługujące] na gniew, (czyli nas) gotowe na zagładę” (Rz 9,22). Ucz się od Boga cierpliwości.

     On również pragnie, byśmy tej cierpliwości uczyli się w stosunku do braci i sióstr: „W sposób godny naszego powołania, jakim zostaliśmy wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością znosimy siebie nawzajem w miłości” (por. Ef 4,2n). Pomyśl teraz o sąsiedzie, który siedzi koło ciebie albo o tym który mieszka obok ciebie. Znosisz go z cierpliwością? Cierpliwość również jest potrzebna w ewangelizacji: „Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, (w razie potrzeby) wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz” i werset 5 „Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie!”. Czyli bądź cierpliwy, rób swoje, ale również z całą cierpliwością znoś tych, którzy tego nie potrafią lub nie chcą przyjąć. Jeszcze to: „W Kościołach Bożych chlubimy się wami z powodu waszej cierpliwości i wiary we wszystkich waszych prześladowaniach i uciskach, które znosicie” (2 Tes 1,4). Coraz wyraźniej widać prześladowanie ludzi wierzących, ale jeżeli będą cierpliwi to nic się nie stanie. Będą tymi, których nadzieja w sercu nie zgaśnie.

      Bądźmy długomyślni tzn. nie patrzmy na to, co jest w tej chwili, ale patrzmy na to, jaki jest cel, czyli, że mamy przez modlitwę, przez wytrwałość, przez cierpliwość iść konsekwentnie do przodu. Nie odwracać się. To mówię do tych, którzy wiele lat należą do wspólnoty i przeżywają różne problemy duchowe, psychiczne czy materialne, bądź cierpliwy! I to samo mówię do tych z państwa, którzy przyszli tu po raz pierwszy, bo różne motywy przyciągają ludzi tutaj. Być może jesteś już na kolejnej takiej mszy, nie pomogło to miejsce, ten człowiek, ta modlitwa i teraz szukasz czegoś nowego. Nie rób tego, bądź cierpliwy, bo cierpliwość jest najważniejsza.

       Warto o tym pamiętać, że cierpliwość jest koniecznym elementem wszystkich darów, które mają wydać trwałe owoce: nawet „miłość cierpliwa jest” mówi św. Paweł (1 Kor 13,4); nie ma również wiary (o czym mówiłem wcześniej dając przykład Abrahama); nie ma nadziei bez cierpliwości itd.

     Długomyślność, patrzenie na cel i konsekwentne przezwyciężanie problemów duchowych jest istotnym elementem naszego powołania chrześcijańskiego. Świadomy ważności tego daru Ducha Świętego, pogłębiaj swoje życie chrześcijanina.


 7.10.2008

Temat: Uprzejmość dar naturalny i nadprzyrodzony

Teksty: Tt 3, 1-7; Ps 48; Mt 11, 28-30/

           Dzisiaj rozważamy kolejny owoc Ducha Świętego – „uprzejmość”. Grecki wyraz chrestotes oznacza dobroć, rzetelność, zacność w stosunkach z ludźmi, łagodność, uprzejmość, życzliwość, łaskawość, dobrotliwość, czasem również prostoduszność i naiwność. W Nowym Testamencie oznacza zarówno cechę ludzi – jak i przede wszystkim Boga, otaczającego łaskawą opieką swoje stworzenia. Ta możliwość tłumaczenia w tak różnorodny sposób utrudnia nam wyszukiwanie tego owocu w tekstach biblijnych.

       Na przykład: Tyt 3,4 „Ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga,...” i tu „dobroć” tzn. „uprzejmość” – „...miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi, nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie...” ,czyli „uprzejmość” jest tu przetłumaczona jako dobroć. W Liście św. Pawła do Rzymian 2,4 jest tak napisane: „A może gardzisz bogactwem dobroci...,” – i tu właśnie chodzi o uprzejmość – „...cierpliwości i wielkoduszności Jego, nie chcąc wiedzieć, że dobroć Boża chce cię przywieść do nawrócenia?” Znowu mamy to przetłumaczone w taki sposób. Pan Bóg nie będzie łaskawiej traktował tego, kto innych oskarża; Jego dobroć, cierpliwość i wielkoduszność są niewyczerpane, ale nie można ich lekceważyć przez fałszywą ufność, że zostaną okazane tylko nam, a nie innym ludziom. Podsumowując: Postawa Boga wobec człowieka określana przez ten termin oznacza u Niego wyczucie ludzkich potrzeb, łagodność i delikatność, a także miłosierdzie wobec grzeszników. Bogu niech będą dzięki, że on jest uprzejmy! Dlatego czytaliśmy Psalm 48, który wydawałoby się jest zupełnie obok tej cnoty, ale jakbyśmy zobaczyli werset 10 to widzimy, że pisze tam tak: „O Boże, rozważamy Twoją łaskawość we wnętrzu Twojej świątyni.”

       Dlaczego taki dziwny owoc jest w katalogu św. Pawła? Dlaczego to jest owoc Ducha Świętego? W Słowniku Języka Polskiego uprzejmość jest tak zdefiniowana: „Uprzejmy stosunek do ludzi, grzeczność, usłużność”. Znamy ludzi, którzy nie muszą się uczyć uprzejmości albo łatwo im ona przychodzi. Oni ten dar Ducha Św. mają wpisany jakby w genach. Bóg swoją łaskę buduje na naturze, na tym co sam stworzył. Bóg nie musi darów wylewać, aby przynosiły specjalne owoce, jest inny rodzaj owocowania: odkrywanie ich w naszej naturze, naszych predyspozycjach. Zauważenie ich, podziękowanie za nie i wykorzystanie ich w społeczności, jest przyniesieniem owoców Ducha Św.

        Inny problem mają ci, którzy nie mają wrodzonych takich darów. Prosząc, a nawet błagając Ducha Św. o dar, który wyda owoc uprzejmości jest jedyną drogą do osiągnięcia tego owocu. Oczywiście „używając” wcześniejszego daru, o którym mówiliśmy miesiąc temu - cierpliwości.

          Dlaczego ten dar nam jest potrzebny?

        Jeśli chcemy przynosić dobre owoce w ewangelizacji, jeśli chcemy być dobrymi narzędziami Boga, to potrzebujemy tego właśnie owocu Ducha Św. Jak bardzo nam jest potrzebna uprzejmość, aby umieć wyczuć ludzkie potrzeby tych, do których kierujemy Dobrą Nowinę. Jak bardzo potrzebna nam jest łagodność i delikatność, aby nie zranić tych, którzy już są tak mocno poranieni przez innych i ich grzech. Jak bardzo nam jest potrzebne miłosierdzie, aby tym, którzy są na marginesie Kościoła i wiary w Boga przez swój grzech, dać nadzieje, że Bóg ich nie odrzucił. Tego wszystkiego nie da się załatwić czysto ludzką uprzejmością, potrzebny jest dar nadprzyrodzony, dar Ducha Św.

        Błagaj Ducha Św. z cierpliwością, aby się tobą posłużył, aby ludzie widzieli w Tobie Bożą uprzejmość, aby przez ciebie Bóg uzdrawiał tych, którzy zostali zranieniu przez brak ludzkiej uprzejmości.


4.11.2008

Temat: Jesteście napełnieni dobrocią

Teksty:  Ef 5, 8-13; Ps 69, 14-19; Łk 2, 25-31

        Kontynuuję omawianie kolejnego owocu Ducha Św. Tym razem o dobroci. W Biblii jest to słowo tłumaczone dosłownie jak w języku polskim lub jako szlachetne uczucia lub prawość. Pierwsi chrześcijanie traktowali to słowo nie jako abstrakcyjne, słowo marzenie, ale rzeczywistość. Dobroć to jest bardzo konkretna miłość w stosunkach międzyludzkich. Np. w Liście św. Pawła do Rzymian (15,14) Paweł pisze tak: „Bracia jestem co do was przekonany, że pełni jesteście szlachetnych uczuć”. Owe szlachetne uczucia to jest dobroć. To nie tylko naturalna dobroć, ale owoc światłości - dar Boży i sposób postępowania wynikający z przynależności do Chrystusa. Światłość Boża rodzi niejako chrześcijan i udziela im czegoś ze swej natury jako „współdziedzicom Chrystusa” (por. Rz 8,17). Owoc światłości stoi bardzo blisko owocu Ducha z Ga 5,22. Duch jest światłością ogarniającą i oświecającą nas przy chrzcie świętym i On jest źródłem cnót i dobrych uczynków nowego człowieka.

       W związku z tym skoro mamy od momentu chrztu św. ten dar, to na co trzeba zwrócić uwagę? Przede wszystkim, że zaprzeczeniem owoców światłości, są niestety czyny ciemności, a w konsekwencji brak wydawania owoców Ducha Św. Dzisiaj czytany fragment Listu do Efezjan to ilustruje. Na co trzeba więc zwrócić uwagę? Na to, że niestety ciągle nam grożą grzechy, ale nie takie powszechne, które nie zabijają dobroci, jedynie ją przyćmiewają, ale te, które zrywają naszą przyjaźń z Bogiem, czyli grzechy śmiertelne. One rodzą się z bagatelizowania konieczności przynoszenia owoców światłości, obojętności i ulegania żądzą. Do tego typu ludzi św. Paweł w Liście do Efezjan krzyczy: „Zbudź się o śpiący”! Równocześnie zachęca nas do badania nie tylko, co jest grzechem, ale tego „co jest miłe Panu”.

       Dalej, co należy robić? Baczyć jak postępujemy, czyli jakie przynosimy owoce. Kiedy robimy rachunek sumienia, (do czego w naszej wspólnocie zachęcam bardzo często) to trzeba pytać, jakie przynosi owoce twoja dobroć? Kiedy jesteś świadomy owocu, wtedy możesz Bogu podziękować, a jeśli nie to trzeba Go przeprosić.

       Jeszcze w 16 wersecie św. Paweł podpowiada nam, na co mamy uważać w sensie pozytywnym. Zaprasza nas, byśmy wykorzystywali każdą sposobność do czynienia dobra. Pisze, patrz, rozglądaj się, nie czekaj na okazję, ty ją stwarzaj, by być dobrym, by dzielić dobrem. Oczywiście wszystko najpierw jest poprzedzone modlitwą do Ducha Św.

       Co jeszcze podpowiada św. Paweł? Tym razem w Liście do Tesaloniczaczan Św. Paweł mówi tak: „Aby Bóg uczynił wiernych godnymi Swojego wezwania, aby z mocą udoskonalił w nas wszelkie pragnienie dobra oraz czyn płynący z wiary”. Mamy się modlić również o dar wytrwałości (wierności) w czynieniu dobra. Chrześcijaństwo, to nie jest akcja z okazji jakiegoś kataklizmu, wypadków, itp. dobroć chrześcijanina, to stała miłość do wszystkich będących w jakiejkolwiek potrzebie.

      Podsumowując to rozważanie, chcę ukazać jeszcze osobę Symeona. Czy oczekiwanie na spotkanie mesjasza Bożego mogłoby się wypełnić, gdyby nie był dobrym, sprawiedliwym i pobożnym człowiekiem? Trudno to jednoznacznie rozsądzić, ale zapewne bardzo mu pomogło w tym jego pragnienie powyższych cech, które wiernie realizował swoim życiu.

      Na zakończenie jeszcze raz powołuje się na List św. Pawła do Rzymian: „Bracia jestem co do was przekonany, że pełni jesteście szlachetnych uczuć, – czyli dobroci – ubogaceni wszelką wiedzą, zdolni do udzielania sobie nawzajem napomnień”. Ksiądz biskup Romaniuk ten fragment tak przetłumaczył: „Wiem zresztą, bracia moi, żeście napełnieni dobrocią, że posiadacie wiedzę o tym wszystkim, co należy wiedzieć i że potraficie udzielać sobie nawzajem pouczeń”. Czyli jesteście zdolni do realizacji owocu Ducha Św. dobroci, więc nie marnujcie żadnej chwili, by jej się uczyć i by ją okazywać innym.


3.02.2009

Temat: Bądź wierny aż do śmierci

Teksty: Ap, 2, 1-10; Ps 89, 1-18. 25-38; J 15, 7-11

         W Psalmie 89 czytamy: „Na wieki będę opiewał łaski Pana, moimi ustami będę głosił Twą wierność przez wszystkie pokolenia” (w.2), „przed Tobą kroczą łaska i wierność” (w.15); „Z nim moja wierność i łaska” (w.25); dalej, „lecz nie odejmę mu łaski mojej i nie zawiodę w mojej wierności (w.34). Mimo iż Naród Wybrany nie dochował wierności Ja, mówi Bóg: „Nie zbezczeszczę mojego przymierza ani nie zmienię słowa ust moich”. (w.35) i kończy się: „a świadek w chmurach jest wierny” (w.38). To były fragmenty mówiące o Bogu Starego Przymierza, którego jedną z najistotniejszą cech jest wierność. Właśnie ta cecha Boga jest również wymieniona w katalogu owoców Ducha Św.

       Co to jest wierność? W języku greckim używa się słowa pistis na określenie wiary i wierności. W naszej kulturze wiarę rozumiemy przede wszystkim, jako postawę intelektualną - przyjmowanie tego, co nam podaje ktoś inny - człowiek albo Bóg. Biblijne pojęcie wiary obejmuje także wynikające z intelektualnego przyjęcia postawy moralne, jak wierność, stałość i konsekwencja w przyjaźni, w dochowaniu zobowiązań i w postępowaniu zgodnie z raz przyjętymi ideami.

       W Starym Testamencie wierność Boga w przymierzu zawartym z Izraelem w szczególny sposób charakteryzuje Jego postawę wobec Wybranego Ludu. Często wierność łączona jest z ojcowską dobrocią Boga. Również wierność Boga w całej historii Izraela ukazywana jest, jako stała i niewzruszona, co oznacza symboliczne określenie: „Bóg jest skałą (opoką) Izraela” (Pwt 32,4). On jest wierny, tam gdzie stał, tam będzie zawsze stał, choćby ludzie się odwrócili od Niego, On będzie stał. Na tym polega wierność i dobroć Boga, że nigdy nie zmienia swoich decyzji. Tak, jak mamy w Ewangelii św. Łukasza o ojcu, który cały czas czekał, bo wiedział, że syn marnotrawny wróci, bowiem jak jest napisane w 1 Liście do Tesaloniczan 5,24: „Wierny jest Ten, który was wzywa”. Nie ma innej opcji.

       Boża wierność ma swój najpełniejszy wymiar w Jezusie Chrystusie. On mógł odejść, On mógł zapomnieć, wybrać sobie inny obiekt miłości, ale On jest wierny. Ludzie odchodzą od Niego, nie słuchają Go, zapominają o Nim, On jednak stoi wiernie, jak skała, nie zmienia decyzji. „Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego” (2 Tym 2, 13). Nawet jeszcze mocniej potwierdza swoją wierność ofiarowując swojego jedynego Syna za zbawienie świata.

       Jaka powinna być nasza postawa? Mamy naśladować Jezusa, przyjąć jego metodę. Kiedy przychodzą trudności, których czasami jest sporo, nie powinniśmy się odwracać. Jezus bowiem zaparł się samego siebie, pozostał wierny planom Bożym do końca, aż po krzyż. Dlatego chrześcijanin, jeśli będzie tak samo czynił, będzie nazwany wiernym. Teraz rzadko się mówi o parafianach „wierni”?!

      Co jest istotnym elementem wierności? Tutaj kłania się Ewangelia św. Jana, którą przeczytaliśmy przed chwileczką, mianowicie: „Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości ” (1 J 5, 9-10). Jezus trwa w miłości Ojca, jest wierny. Wy też wytrwajcie w miłości, bo tak można powiedzieć, miłość jest solą wierności. Nie ma takiej możliwości, żebyśmy byli wierni Bogu, jeśli Go nie będziemy kochać. Istotą wierności po pierwsze, jest miłość, po drugie, to zachowywanie przykazań Bożych. To są istotne elementy, które powodują, że mimo różnych problemów, które będziemy mieli i mieliśmy wcześniej, będziemy osobami wiernymi Bogu. I teraz w chwili ciszy pomyśl sobie: Jesteś wierny Bogu na wzór Jezusa Chrystusa? Samo chodzenie na spotkania nie jest dowodem wierności, a tym bardziej, jeśli ktoś przychodzi tylko na msze św. z modlitwą o uzdrowienie. Wierność polega na tym, że codziennie poszukuję Bożej miłości i ją realizuję. Nie bez przyczyny Jezus powiedział do sługi - byłeś wierny w małym, dlatego uczynię cię odpowiedzialnym za większą część. Gdy staniemy przed sądem Bożym, to Bóg zapewne powie: Byłeś wierny w małym, dlatego idź do królestwa niebieskiego. Dlatego warto już dzisiaj zastanowić się: Czy jestem wierny? Czy kontroluję siebie w wypełnianiu wierności? Czy jestem wytrwały na modlitwie? Czy dbam również o przestrzeganie drobnych spraw?

        Niech podsumowaniem tego będzie zdanie z Apokalipsy: „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia” (2, 10).


 3.03.2009

Temat: Łagodność - owocem miłości Bożej

Teksty: Jk 3, 13-18; Ps 103; Mt 11, 28-30

          Co to jest łagodność? Wydaje się to oczywiste, po prostu być łagodnym! Jest to niewątpliwie związane z uprzejmością, cierpliwością i cichością. Dlatego wybrałem tekst z Ewangelii św. Mateusza, gdzie Jezus mówi: „uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (11, 29) Jezus Chrystus jest sam najpełniejszym objawem łagodności Boga, a także źródłem naszej łagodności, bo gdyby nie łagodność Boga, to nikt z nas nie byłby tym, kim jest, dawno byśmy byli skazani na potępienie. My mamy się uczyć owej łagodności od Jezusa. Żebyśmy to lepiej zrozumieli posłużę się fragmentami z Nowego Testamentu.

        Pierwszy to List do Galacjan (6,1) „Bracia, a gdyby komu przydarzył się jaki upadek, wy, którzy pozostajecie pod działaniem Ducha, w duchu łagodności sprowadźcie takiego na właściwą drogę”. Ten fragment pokazuje nam, że grupa ludzi np. taka, jak my widząc kogoś, kto upadł, powinna z pomocą Ducha Świętego brata, siostrę, kogokolwiek w duchu łagodności sprowadzić na właściwą drogę. Jeśli łagodność nie pomoże, wtedy stosujemy następne rady św. Pawła. List do Efezjan: „z całą pokorą i cichością (te słowa można przetłumaczyć delikatnością, łagodnością), z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości” (4, 2). Św. Paweł dodaje, że z pokorą i cichością, które mają źródło w Bogu służymy ludziom, ale też istotnym elementem jest cierpliwość. One są elementami miłości. One tworzą wspólnotę, łagodzą napięcia. Co to znaczy? Nie ma we wspólnocie samych cichych, układnych ludzi, którzy nikomu nie przeszkadzają, z nikim się nie kłócą. Lecz właśnie miłość, która jest łagodnością powoduje, że te wystające poza grupę ludzi osoby, które burzą wspólnotę, powinny być traktowane w duchu ogromnej miłości. Takie, więc osoby grzeszne, szczególnie pyszne, zadufane w sobie, chcące nie słusznie dominować, rozbić jedność, właśnie w duchu łagodności należy „ustawiać” w drodze pokory a nie pychy na właściwym miejscu.

        Następny fragment dotyczy kapłanów i biskupów, więc teraz powiem sam do siebie. Pierwszy List do Tymoteusza 6, 11 św. Paweł pisze tak: „uciekaj od tego rodzaju rzeczy, a podążaj za sprawiedliwością, pobożnością, wiarą, miłością, wytrwałością, łagodnością!”. Następna rzecz tym razem z Listu św. Jakuba (3, 13) „Kto spośród was jest mądry i rozsądny? Niech wykaże się w swoim nienagannym postępowaniu uczynkami dokonanymi złagodnością właściwą mądrości”. Ciekawe tu jest skojarzenie uczynków dokonanych z łagodnością w kontekście mądrości. Łagodność to nie tylko brak takich cech, jak pobudliwość, krytykanctwo. Św. Jakub mówi wyraźnie, że to nie ma tylko związku z naturą, czyli tym, co jest w genach, czy tak, jak zostałem wychowany. Jest to coś, co pochodzi z mądrości Bożej, jest to dar Boży. W tym rozdziale czytamy dalej (w. 17) „Mądrość zaś (zstępująca) z góry jest przede wszystkim czysta, dalej, skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy”. To znaczy, że łagodności, mimo, iż to jest dar Ducha Świętego, trzeba się uczyć. Dar się otrzymuje, ale dar się kreuje. Nawet, jeśli masz wrodzoną cichość, nie znaczy, że jesteś łagodny, a jeśli masz arogancję, to Duch Św. da Ci dar, ale też musisz go szlifować. Łagodność jest cnotą, która ma się rozwinąć, wydawać owoce, przynosić miłość Bożą tam, gdzie ona jest najbardziej potrzebna, tam gdzie jest złość, nienawiść, zazdrość, itd.


5.05.2009 

Temat: Opanowanie, czystość serca i umysłu, przez którą widzimy Boga

Teksty: 2 P 1, 3-11; Ps 134; Łk 24, 44-49

          W tym czasie Wielkanocnym, kiedy mówimy o zwycięstwie Jezusa nad grzechem, śmiercią i szatanem, chcę jednak wrócić do tematyki, którą rozważamy przez cały rok od ostatniego zesłania Ducha Świętego. Chcę wrócić do owoców Parakleta, tym razem do dziewiątego owocu -„opanowania”.

          Bóg buduje na naturze człowieka, a opanowanie jest cnotą naturalną, taką którą ceniono już przed chrześcijaństwem. Na przykład stoicy uważali ją za jedną z najważniejszych cnót, jakie powinni osiągnąć w pracy nad swoim charakterem. Podobnie jest w kulturze wschodu (Japonia, Chiny). Dzisiaj też ceni się opanowanie przynajmniej w niektórych dziedzinach życia.

          W Nowym Testamencie mamy już kilka fragmentów, które mówią o opanowaniu. Zacytuję niektóre z nich. Pierwszy tekst będzie dotyczył cech biskupa. Powinien być: „gościnnym, miłującym dobro, rozsądnym, sprawiedliwym, pobożnym, powściągliwym, (to jest właśnie opanowanie) przestrzegającym niezawodnej wykładni nauki, aby przekazując zdrową naukę, mógł udzielać upomnień i przekonywać opornych”. Powinien być powściągliwym, opanowanym, zresztą, kto nie chce mieć takiego przełożonego. Jeśli jest to człowiek impulsywny to niestety bardzo często będzie krzywdził. Opanowanie jest związane ze sprawiedliwością, z pobożnością, ponieważ płynie z ogólnej postawy religijnej, z solidności, poddawaniu się temu, co jest wartościowe, a unikaniu tego, co może niszczyć tą wartość, czyli różnych chorych emocji.

          Drugi fragment z Listu do Koryntian. Tym razem do was wszystkich: „Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie” (1 Kor 7, 9).Św. Paweł mówi, że jeśli ktoś nie potrafi panować nad swoją zmysłowością seksualną, bezwzględnie powinien wejść w związek małżeński. Chociaż z drugiej strony zaleca opanowanie, bo mówi, że lepiej jest wybrać taką drogę jak on: Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja (w. 7); tym, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja (w. 8). Celem tego opanowania jest osiągnięcie wolności od spraw ziemskich: Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. (7,32) Opanowanie służy opanowaniu pożądliwości zmysłowej i podobaniu się Panu.

          W 1 Kor 9, 25 św. Paweł mówi o opanowaniu się w ramach porównania życia uczniów Chrystusowych do wysiłków sportowców, którzy pragną zwyciężyć w zawodach: „Każdy, który staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś nieprzemijającą”. Tak jak ci ludzie dla osiągnięcia przemijającego zaszczytu - tak chrześcijanie dla wiecznej nagrody powinni dać z siebie wszystko - w pierwszym rzędzie powstrzymując się od tego, co utrudnia osiągnięcie ich celu.

          Ostatni fragment 2 P 1, 5-7: „Dlatego też właśnie wkładając całą gorliwość, dodajcie do wiary waszej cnotę, do cnoty poznanie, do poznania powściągliwość, do powściągliwości cierpliwość, do cierpliwości pobożność, do pobożności przyjaźń braterską, do przyjaźni braterskiej zaś miłość”. Piotr pisze do tych, którzy odwrócili się od starego życia i przyjęli Dobrą Nowinę, aby z gorliwością budowali na darze wiary cnotę (czyli pewną umiejętność), do niej poznanie (czyli rozeznawanie, co jest naprawdę nauką Bożą a co herezją), a przy poznawaniu koniecznie powściągliwość (czyli opanowanie, zdrowy rozsądek, niepodejmowanie pochopnych decyzji, nie zachwycanie się emocjami, itd.), potem cierpliwość (czyli, że w drodze wiary nie ma łatwych sukcesów, ale systematyczna praca), potem pobożność i miłość do braci i Boga.

          Podsumowanie tego rozważania. W chrześcijaństwie opanowanie jest, więc przede wszystkim czystością serc i umysłu. Nie jest sztuką dla sztuki, aby mnie inni pochwalili, abym się czuł dumny z siebie, jaki jestem doskonały. Chrześcijańskie opanowanie jest, więc czystością serca i umysłu - odrzuceniem tego wszystkiego, co przesłania wzrok naszej duszy, jest pokonaniem wewnętrznego wroga - złych skłonności, które są w nas, jako smutne dziedzictwo grzechu pierworodnego. Jest ono owocem Ducha Św., który nie niszczy natury, ale ożywia i podnosi na wyższy poziom to wszystko, co w niej jest dobre i piękne - także naturalne cnoty opanowania i wstrzemięźliwości. Duch pomaga zapanować nad sobą i nad zewnętrznymi wrogami, o ile tylko pozwolimy Mu działać i przygotowujemy się na Jego działanie przez wytrwałą pracę nad sobą i konsekwentną walkę z własną słabością.