Pan jest miłosierdziem dla duszy skruszonej - Lucyna
Gry komputerowe i filmy mogą być zagrożeniem - Ewa i Zbyszek
Prosiłam o modlitwę wstawienniczą - Małgorzata
Uzdrowienie z choroby nowotworowej - Krystyna
Wielka jest moc modlitwy - Jadwiga
Byłam uzdrawiana etapami - Barbara
Uzdrowienie kręgosłupa - Jadzia
Otrzymałam tak wiele - Justyna
Pan Jezus jest miłosierdziem dla duszy skruszonej - Lucyna
W moim życiu jednak Pan Bóg nie zawsze był na pierwszym miejscu. Był - bo tak wpoiła mi to mama i sama wierzyłam w Niego, ale od niedzieli do niedzieli. Moje wieczorne modlitwy były pustą recytacją wyuczonych w młodości słów. Bóg przyciągnął mnie do siebie na swój sposób. Przez moje zamknięte serce nie mogąc dotrzeć osobiście, zrobił to przez moje dzieci.
Nie było miesiąca, żeby mój starszy (4 letni) syn nie chorował. Było to zeszłego sierpnia - znowu zaczęły się wymioty, duszący kaszel, gorączka. Po dwóch kuracjach antybiotykowych kaszel nie ustawał, a ja znowu zaczęłam drżeć na myśl, jak ta infekcja wpłynie na jego już chore serduszko. Wtedy poszłam do naszego Kościółka i chciałam się gorliwie pomodlić o zdrowie, lecz patrząc na Krzyż przychodziły mi tylko bluźniercze myśli do głowy.
Wyrzekałam się ich, chcąc skupić się na modlitwie, ale one jeszcze bardziej mnie ogarniały, byłam zrozpaczona i bardzo zawstydzona.
Pojechałam do Skoczowa na Mszę z modlitwą o uzdrowienie i prosiłam księdza Piotra o modlitwę. Modliły się jeszcze nade mną dwie Panie, którym do tej pory z całego serca dziękuję.
Po tej modlitwie Ksiądz zapytał jak się czuję a ja ..... z oczu płynęły mi strumienie łez, w sercu czułam ciepło, a Pan Bóg ofiarował całkowite zdrowie moim dzieciom, a mnie NOWE ŻYCIE!!! Od tej pory uczęszczam na spotkania modlitewne w Cieszynie a obecnie jestem po wylaniu Ducha Świętego.
Teraz wiem, że NOWE ŻYCIE oznacza: na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie - tyko BÓG!!
Chwała Panu!!!
Gry komputerowe i filmy mogą być zagrożeniem - Ewa i Zbyszek
Szczęść Boże
Chcieliśmy podzielić się tym, czego z łaski Bożej doświadczyliśmy w minionym miesiącu.
Nasz ośmioletni syn bardzo lubił gry na komputerze. Mieliśmy wielki problem, żeby go od niego oderwać. Tym bardziej nas to niepokoiło, ponieważ były to gry z przemocą. Od paru miesięcy żalił się, ma złe obraźliwe myśli o Bogu i Matce Bożej. Z początku nie zwracałam na to uwagi, myślałam, że jest przewrażliwiony, bo przygotowuje się do pierwszej komunii św.
Pewnego razu, gdy zasnęliśmy załączył sobie telewizor i oglądał film o wilkołakach. Od tamtego czasu doświadczał lęków. Obrazy z filmów zamiast z czasem ustępować, nasilały się. Nie pomagały żadne tłumaczenia i wyjaśnienia. Coraz częściej pojawiały się złe myśli o Bogu.
W ciągu dwóch miesięcy doszło do tego, że nawet przerywał zabawę z dziećmi, bo bał się, że zaistnieje sytuacja z filmu. Bardzo bał się i płakał już codziennie. Nawet kilka razy w ciągu dnia przychodził i żalił się, że nie może sobie z tym poradzić. Mieliśmy nadzieję, że mimo wszystko to minie. W okresie świąt Bożego Narodzenia zmienił się bardzo. Chodził bardzo smutny, zamyślony i ciągle się modlił. Prosił w modlitwie, aby to wszystko minęło. Twierdził, że coś mu mówi, że musi się modlić więcej i więcej. Całował krzyże, kłaniał się przed świętymi obrazkami i uśmiechał do nich. To zachowanie nie było naturalną pobożnością dziecka. Wtedy poprosiliśmy księdza Piotra o modlitwę. Przez dwa tygodnie odczuwaliśmy spokój, po czym sytuacja się powtórzyła. Znów poprosiliśmy o modlitwę i wszystko ustało.
Z całego serca dziękujemy Panu Jezusowi za uwolnienie uzdrowienie naszego syna, a także księdzu Piotrowi i grupie wstawienniczej za modlitwę
Prosiłam o modlitwę wstawienniczą - Małgorzata
Od 15 lat usiłuję wyleczyć się z kamicy nerkowej. Robiono mi co jakiś czas USG, które wykazywało różnie od 2 nawet do 8 kamieni w obu nerkach. W międzyczasie pojawił się też w moim życiu kolejny problem i postanowiłam poprosić o modlitwę wstawienniczą przedstawiając Panu Jezusowi obie te intencje. Niedawno byłam u specjalisty i USG wykazało, że nie mam kamieni w nerkach. Zdarzyło się to pierwszy raz od 15 lat. Chwała Panu!
Uzdrowienie z choroby nowotworowej - Krystyna
Chciałam złożyć świadectwo w imieniu mojej bratowej. Ona będąc u lekarza dowiedziała się, że ma nowotwór złośliwy, który jest bardzo groźny. Jej życie „wisiało na włosku”.
Od tego czasu ja na każdej Mszy Św. modliłam się za nią i polecałam ją Bogu. Również na każdym spotkaniu polecałam ją Bogu w modlitwie.
Jej samopoczucie było lepsze. Modliła się też cała rodzina. Okazało się, że przez ten czas, w tej chorobie ona trwała w Bogu w bardzo dobrym nastroju.
W ostatnią środę bratowa miała się zgłosić na badanie, takie ostateczne. Przed tym badaniem zaprosiłam ją na Msze Św. a po Mszy Św. Poprosiłam, żeby ksiądz się pomodlił nad nią. Ksiądz dał jej wtedy wielką nadzieje i powiedział, że wychodzi z choroby. A przecież był to bardzo groźny nowotwór i lekarka powiedziała rodzinie żeby się cieszyć każdą chwilą życia, a tymczasem ksiądz powiedział jej, że wychodzi z choroby i ona z płaczem ale i z radością poszła do domu.
Kiedy bratowa zgłosiła się na badanie, (o którym już wspomniałam) okazało się, że nie ma żadnego śladu po chorobie. Wprawdzie czuje się trochę osłabiona, ale wszystko się dobrze wygoiło.
Wielka radość zapanowała w rodzinie i podziękowania dla naszej wspólnoty, która się modliła. Panu Bogu przede wszystkim, ale też wspólnocie dziękuję. Chwała Panu.
Wielka jest moc modlitwy - Jadwiga
W moim otoczeniu były też osoby, które nosiły te pierścienie. Chciałam je przestrzec, jednak nie umiałam do nich dotrzeć, ale jak syn też zaczął paradować w tym pierścieniu to już nie wiedziałam co robić. Zaczęłam się jednak modlić i oddawać Panu moją rodzinę i wszystkie te sprawy. Prosiłam też innych o modlitwę za nas, a nawet poprosiłam o modlitwę wstawienniczą.
Stopniowo zaczęło się coś zmieniać w naszym życiu. Dzięki koleżance zdobyłam artykuł na temat pierścienia atlanty, dałam go synowi i moim znajomym, które nosiły ten pierścień. Potem już bez większych oporów ze strony mojego syna odebrałam mu pierścień i zniszczyłam. Bardzo się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że również koleżanki przestały go nosić i stały się otwarte na rozmowy o Bogu. W domu też wszystko się poukładało. Córka i jej synek wyzdrowieli i to był naprawdę cud, bo dziecko było rzeczywiście bardzo chore, a mój syn, ku mojej radości po raz pierwszy powiedział, że dobrze czuje się w kościele.
Modlitwa przyniosła uzdrowienie, dała mi radość serca, nadzieję i ufność. Chwała Panu!
Byłam uzdrawiana etapami - Barbara
Chcę podzielić się wielką radością, którą Pan Bóg mi uczynił. W maju zachorowałam i poszłam do lekarza. Ten stwierdził trzy choroby naraz. W lipcu dostałam się do szpitala. Wcześniej prosiłam o modlitwę wspólnotę, a mój syn na mszy z modlitwą o uzdrowienie włożył do koszyka z intencjami kartkę z prośbą: „Panie Jezu, uzdrów moją mamę”. Tak się złożyło, że ksiądz m.in. wyciągnął tę kartkę i modlił się.
Kiedy wyszłam ze szpitala, jedna z chorób zaczęła ustępować, ale zostały jeszcze dwie, które trudno było leczyć, ponieważ z powodu uszkodzenia wątroby nie mogłam zażywać leków.
W sierpniu prosiłam o modlitwę wstawienniczą, ponieważ nie umiałam uspokoić myśli, które ciągle wracały do mojej choroby. Ta choroba wywoływała we mnie lęk, bałam się. Po modlitwie wstawienniczej Pan zabrał ode mnie i poczułam radość w sercu, ale choroba ciągle trwała.
We wrześniu poszłam znowu do lekarza. Wyniki badań okazały się bardzo złe i lekarz zaproponował mi operację, oraz wyznaczył termin 4. 10. 2010, czyli wczoraj. Prosiłam wiele osób o modlitwę, podjęto w mojej intencji różaniec pompejański, a także jeszcze raz poprosiłam o modlitwę wstawienniczą prosząc o siły na czas operacji.
Wczoraj zgodnie z planem zgłosiłam się do szpitala, zrobili mi tam wiele badań, ale czekałam na jeszcze jedno, ostateczne badanie w związku z operacją. Kiedy spotkałam się z ordynatorem na tym badaniu był on bardzo zaskoczony, zawołał drugiego lekarza, prosił o konsultację i powiedział: „proszę pani, choroba ustała, nie jest jeszcze pani całkowicie zdrowa, potrzebna jest jeszcze obserwacja, ale absolutnie nie potrzebna jest operacja.
Chciałam Panu złożyć wielkie podziękowanie. Chwała Panu! Barbara
Uzdrowienie kręgosłupa - Jadzia
Powinnam tu być wcześniej, bo to się wydarzyło jakiś czas temu.
Od lat cierpiałam na straszne bóle kręgosłupa. 6,7 lat temu miałam ciągle powtarzające się zapalenia rwy kulszowej. Tabletki, zastrzyki i co za tym idzie bóle żołądka, nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić.
Dlatego poprosiłam o modlitwę wstawienniczą i bóle kręgosłupa ustały, nawet neurolog się dziwił, że już nie muszę brać tabletek, że nie powtarzają się te zapalenia i drugi raz posłał mnie na badanie tomograficzne.
Odczytując wyniki dziwił się, że mój kręgosłup jest przecież całkiem niezły. To samo mówił lekarz, który kierował mnie na rehabilitacje.
Ja jeszcze nie wierząc zadzwoniłam do mojej koleżanki lekarki i ona porównała te dwie tomografie i powiedziała, że widać tam zabliźnienia i wygląda to, jak cudowne uleczenie. Chwała Panu!
Otrzymałam tak wiele - Justyna
Szczęść Boże!
Nazywam się Justyna. 3 tygodnie temu prosiłam ks. Piotra o modlitwę wstawienniczą za mnie, za męża i dzieciątko, które miało niebawem przyjść na świat. Bałam się porodu, bólu z nim związanego i często nachodziła mnie myśl, że mały Michałek może być chory z powodu moich wcześniejszych powiązań ze złem (4 lata temu ks. Piotr wraz ze wspólnotą niejednokrotnie modlił się za mnie, przyjeżdżałam wtedy do kaplicy przez kilka miesięcy).
Michałek urodził się w Niedzielę, 7-go sierpnia – zdrowy i silny, w godzinę miłosierdzia. Poród miałam lekki, tak, że byłam zdziwiona, jak wiele kobieta wykonuje czynności naturalnie, nawet bez wskazówek położnej i lekarza.
Kończąc chciałam jeszcze dodać, że od czasu modlitw zanoszonych do dobrego Boga za mnie na przestrzeni tych kilku lat, poznałam męża Adasia, który jest dla mnie podporą w życiu, zyskałam nowych rodziców (teściowa z teściem bardzo nam pomagają i wspierają nas). Nabrałam doświadczenia w pracy, jako asystentka stomatologiczna i ukończyłam szkołę w Bielsku na tym samym kierunku, a przychodząc do wspólnoty byłam zupełnie rozbita, roztrzęsiona, miałam myśli samobójcze.
Niech będzie pochwalony i uwielbiony Bóg wszechmogący, Ojciec i Syn i Duch Święty. Wielbię Cię i błogosławię Cię Boże wielki i miłosierny. Na nic nie mogłam liczyć, a otrzymałam tak wiele!