• Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie
  • Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie
  • Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie
  • Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie
  • Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie
  • Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie
  • Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie

Msza z modlitwą o uzdrowienie w dniu św. Błażeja - Grażyna

Msza z modlitwą o uzdrowienie w dniu św. Błażeja - Teresa

Msza z modlitwą o uzdrowienie w dniu św. Błażeja - Halina

Msza z modlitwą o uzdrowienie w dniu św. Błażeja - Justyna

Napisałam karteczkę z prośbą - Barbara

Miał pokleszczowe zapalenie opon mózgowych - Ewa

Mój syn otrzymał pracę - Małgorzata

Bóg uzdrawia - Asia

Bóg zmienił nie tylko moje życie - Sabina

Uzdrowienie ze Stwardnienia Rozsianego

Uzdrowienie z bólu

Przemiana życia - Karol

Świadectwo szczęśliwych narodzin dziecka

Powróciłam do Kościoła katolickiego

Pan Jezus uzdrowił moje córki - Marzena

Można przegrać z chorobą, ale wygrać życie

Nie spodziewałem się całkowitego uzdrowienia - Sławek

Dla Boga nie małych i błahych spraw - Ewa

Pan troszczy się o mnie - Renia

 

Msza z modlitwą o uzdrowienie w dniu św. Błażeja - Grażyna

10. 02. 2009

            Bardzo chciałam Panu podziękować za ostatnią Eucharystię (źr.353 3.02.2009). Był to dzień św. Błażeja i ks. Udzielał błogosławieństwa zapalona świecą. W tym dniu bolało mnie gardło i migdały. W czasie błogosławieństwa wypowiedziałam te słowa, które Ksiądz kazał powiedzieć: „ Pan może uzdrowić moje gardło”, i kiedy ksiądz się modlił to czułam się tak, jakbym chciała upaść do tylu.

            Kiedy przyszłam do domu nadal bolało mnie gardło, ale powiedziałam Panu Bogu: „Panie Jezu, ja wierzę, że Ty mi uzdrowiłeś gardło”. Wstałam rano i słuchajcie, nie bolało mnie, ani gardło, ani migdały i nie bolą mnie do dziś. A to się rzadko zdarza, ponieważ mam przewlekle bóle gardła i zazwyczaj muszę długo czekać, aby je wyleczyć. Dlatego dziękuje Panu Bogu z całego serca, że mnie dotknął.

            I jeszcze jedno. Dziękuję Panu Bogu również za to, że daje mi nową świadomość, że ona się rozwija we wspólnocie, że daje mi świadomość patrzenia na drugiego człowieka na swoje życie, patrzenia w przyszłość, że w rozważanym na naszych spotkaniach słowie Bożym, spotykam dobre słowo. To wszystko składa się na to, że mam odczucie, że wszystko idzie ku dobremu. Pozostaje tylko podziękować Bogu, bo to jest wielka łaska.

do góry

Msza z modlitwą o uzdrowienie w dniu św. Błażeja - Teresa

10. 02. 2009

         Na ostatniej mszy św. z modlitwą o uzdrowienie, która właśnie wypadła w dzień św. Błażeja, miałam wiele intencji do omodlenia tzn. wiele osób prosiło mnie o modlitwę.

        W pewnej chwili okazało się, że bardzo rozbolało mnie gardło, tak bardzo, że nie potrafiłam, ani śpiewać, ani mówić. Kiedy więc zobaczyłam tą ogromną kolejkę, która się ustawiła do modlitwy i błogosławieństwa św. Błażeja, pomyślałam, że przecież nie pójdę z takim drobiazgiem, bo ludzie na pewno mają poważne choroby gardła. I tak stałam mówiąc do Boga: „Panie, Ty wiesz, że mnie gardło boli. Ja nie wiem dlaczego, bo przecież szłam na spotkanie zupełnie zdrowa, ale teraz boli mnie bardzo.” I usłyszałam takie słowa: „Nie bój się, twoje chore gardło jest w moich rękach” i do dzisiaj gardło mnie nie boli i nic z złego się z nim nie dzieje. Chwała Panu!

do góry

Msza z modlitwą o uzdrowienie w dniu św. Błażeja - Halina

10. 02. 2009

        Chciałam powiedzieć o uzdrowieniu, które się dokonało tu na mszy w dzień św. Błażeja. Mam problemy z uchem. Od jakiegoś czasu boli mnie ucho z różną intensywnością. Kiedy wiec ksiądz (z powodu dużej ilości ludzi) prosił, żeby do modlitwy wraz z błogosławieństwem św. Błażeja wystąpili tylko ci, którzy mają poważne, przewlekłe choroby, zastanawiałam się, czy powinnam podejść, czy jestem chora, czy nie?

        Zdecydowałam się jednak wstać i podejść do modlitwy. Ksiądz modlił się nade mną. Odczułam niesamowite działanie Ducha Świętego i dobrze, że stałam blisko swojej ławki, bo kiedy ksiądz przestał się modlić to „odjechałam”. Słyszałam, że wszyscy się modlą, a ja byłam gdzieś daleko. Przyszłam do domu to ucho nadal mnie bolało, ale na drugi dzień obudziłam się bez bólu i do tej pory nie mam bólu. Chwała Panu!

 - Barbara

           Na ostatnią Eucharystię przyszłam z radością, jak zawsze. Ale w tym dniu cieszyłam się specjalnie, bo córka wróciła rano ze szpitala, gdzie przebywała z powodu zagrożenia ciąży. Napisałam więc przed Mszą karteczkę z prośbą o błogosławieństwo Boże i zdrowie dla córki i jej nienarodzonego dzieciątka i dałam do koszyka z intencjami.

            W czasie Mszy Świętej przyszedł zięć i mówi, że córka dostała krwotok, i że musimy jechać do szpitala. Samochód stał przed kościołem, jechaliśmy aż do Rybnika, bo tam poprzednio leżała.  Była okropna mgła, córka płakała, a ja się modliłam i byłam w takiej jakiejś łączności z tą naszą Mszą św. Sytuacja była bardzo poważna, ale Bóg jest łaskawy i miłosierny. Córka została w szpitalu przez prawie trzy tygodnie. Teraz jest już w domu. Czuje się dobrze, a dzieciątko rośnie.

            Później powiedziano mi, że na tej mszy, z której musiałam wyjść, w czasie modlitwy prośby, ksiądz wybrał właśnie tę kartkę z moją intencją. Tak dużo ludzi się modliło o zdrowie mojej córki i jej dziecka. Chwała Panu!

do góry

Msza z modlitwą o uzdrowienie w dniu św. Błażeja - Justyna

10. 02. 2009

            Jezus naprawdę żyje i działa tak, jak czynił to 2000 lat temu. W Ewangelii św. Marka 8, 22-26 Jezus dwa razy dotyka niewidomego i tak samo dotknął mnie.

            Na początku stycznia miałam zapalenie zatok, skutkiem tego były zaburzenia wzroku.

            W pewnym momencie, 12. 01. 2009 straciłam całkiem wzrok. Trwało to kilka minut. W tamtym dniu trafiłam do szpitala. Zaburzenia w polu widzenia utrzymywały się cały czas choroby. Nie mogłam czytać, oczy szybko mi się męczyły, łzawiły i piekły. Zatoki zostały wyleczone, ale problemy z oczami pozostały. W sobotę 30 stycznia te dolegliwości bardzo się nasiliły. We wtorek 3 lutego w święto św. Błażeja uczestniczyłam w Eucharystii z modlitwą o uzdrowienie w parafii p.w. Matki Bożej Różańcowej w Skoczowie. Podczas modlitwy, kiedy kapłan podszedł do mnie i modlił się nade mną z zapalonym paschałem, bardzo mocno doświadczyłam działania Ducha Świętego. Następnego dnia po przebudzeniu bardzo bolały mnie oczy, ale nagle wszystko ustąpiło, ból, łzawienie, zmęczenie oczu, i taki stan utrzymywał się, mogłam przepisywać zeszyty, czytać, a oczy mi się nie męczyły. Poczułam, że zostałam uzdrowiona przez Jezusa.  

            W piątek 6 lutego miałam zaplanowaną wizytę u okulisty. Badania, które przeprowadził wykazały, że jeszcze nie wszystko jest w porządku, że pole widzenia jeszcze jest zaburzone.

            Następnego dnia, w sobotę byłam w katedrze Św. Mikołaja w Bielsku Białej. Uczestniczyłam w Eucharystii i wieczorze Chwały z modlitwami o uzdrowienie. Tam Pan Jezus dotknął mnie po raz drugi. Po modlitwie o uzdrowienie z chorób oczu, kiedy otworzyłam oczy wszystko zobaczyłam tak wyraźnie, jak nigdy dotąd.

            Przeprowadzone kilka dni później badania potwierdziły moje całkowite uzdrowienie. Dziękuję Bogu za wspaniały dar, jakim jest wzrok i za uzdrowienie. Chwała Panu!!

do góry

Napisałam karteczkę z prośbą - Barbara

           Na ostatnią Eucharystię przyszłam z radością, jak zawsze. Ale w tym dniu cieszyłam się specjalnie, bo córka wróciła rano ze szpitala, gdzie przebywała z powodu zagrożenia ciąży. Napisałam więc przed Mszą karteczkę z prośbą o błogosławieństwo Boże i zdrowie dla córki i jej nienarodzonego dzieciątka i dałam do koszyka z intencjami.

            W czasie Mszy Świętej przyszedł zięć i mówi, że córka dostała krwotok, i że musimy jechać do szpitala. Samochód stał przed kościołem, jechaliśmy aż do Rybnika, bo tam poprzednio leżała.  Była okropna mgła, córka płakała, a ja się modliłam i byłam w takiej jakiejś łączności z tą naszą Mszą św. Sytuacja była bardzo poważna, ale Bóg jest łaskawy i miłosierny. Córka została w szpitalu przez prawie trzy tygodnie. Teraz jest już w domu. Czuje się dobrze, a dzieciątko rośnie.

            Później powiedziano mi, że na tej mszy, z której musiałam wyjść, w czasie modlitwy prośby, ksiądz wybrał właśnie tę kartkę z moją intencją. Tak dużo ludzi się modliło o zdrowie mojej córki i jej dziecka. Chwała Panu!

do góry

Miał pokleszczowe zapalenie opon mózgowych - Ewa

2009

           Na kilka dni przed  naszą Mszą (z modlitwą o uzdrowienie) w sierpniu 2009 roku otrzymałam wiadomość, że Tomek mój chrześniak z Białegostoku 22-letni chłopak zachorował na zapalenie opon mózgowych (jak się później okazało pokleszczowe).

           Znalazł się w szpitalu, gdzie walczono z wysoką gorączka, która nie ustępowała. We wtorek na Mszy św. modliłam się wraz z moją córka Eweliną, która nawet głośno wypowiedziała prośbę  w intencji uzdrowienia Tomka. Modliło się też w tej intencji też  kilka osób z naszej wspólnoty, które osobiście o to prosiłam. Uzdrowienie było nagłe. Tomek już w środę wyzdrowiał. Gorączka ustąpiła i Tomek poczuł się lepiej, przebywał jeszcze kilka dni w szpitalu i powrócił do domu zdrowy.

           Do tej pory nie ma żadnych skutków ubocznych choroby, co potwierdziły  badania, które po jakimś czasie musiał wykonać. Dla mnie to było oczywiste działanie Boga. Tomek i jego Tata dziękują Bogu za to uzdrowienie i upoważnili mnie do złożenia tego świadectwa. Chwała Panu!  

do góry

Mój syn otrzymał pracę - Małgorzata

           W ubiegłym roku mój syn ukończył studia i podjął pracę w swoim zawodzie. Po czterech miesiącach okazało się, że kryzys gospodarczy dotknął również firmę, w której był zatrudniony i syn stracił pracę. Bardzo to przeżywał. Wysłał ponad 40 podań o pracę. Prośbę w tej sprawie złożyłam do koszyka z intencjami podczas mszy świętej. Prosiłam też o wstawiennictwo św. Józefa, a także prosiłam, aby syn również się modlił. Po trzech miesiącach dostał ciekawą propozycję pracy o tym samym kierunku, który ukończył na studiach. Chwała Panu!  

do góry

 Bóg uzdrawia - Asia

        Kilka lat temu badania wykazały, że moja bratanica ma chore serce, a dokładnie dziury w nim. W zeszłym roku przeprowadzono zabieg, który miał na celu zatkanie największej z nich. Zabieg się nie udał, a ponadto okazało się, że podczas zabiegu wynikły komplikacje, które były niebezpieczne dla jej życia.

        Rok po zabiegu Kasia miała zgłosić się na badania kontrolne. Lekarze jednak stwierdzili, że powtórzą zabieg, a przy okazji zbadają serce od środka. Kasia przyjechała do szpitala  w poniedziałek, we wtorek modliłam się tutaj za nią na mszy z modlitwą o uzdrowienie.

        Zabieg miał odbyć się we czwartek. W dzień zabiegu lekarze stwierdzili, że tylko zbadają jej serce sondą i że zabiegu nie  będzie. Po badaniu okazało się, że dziury jakimś cudem się zmniejszyły, i zabieg nie jest potrzebny, a Kaśka może normalnie funkcjonować. Jedynym przeciwwskazaniem jest nurkowanie. Wiem że Pan Bóg ją uzdrowił i za to chwała Panu!

do góry

Bóg zmienił nie tylko moje życie - Sabina

        Witam w Panu Jezusie Chrystusie. Bardzo długo nie mogłam uwierzyć w to, że Pan Jezus jest prawdziwie Zmartwychwstały, Żyje dzisiaj i tak wielkie jest Jego Miłosierdzie!!

        Ale może zacznę od początku... Przyjechałam do Skoczowa za namową swojej sąsiadki, bo bardzo źle się czułam. Niby wszystko miałam, ale jednak czegoś ciągle brakowało. Mój stan zdrowia również był fatalny właśnie wróciłam od psychologa, (bo tam też szukałam pomocy). Zdiagnozowano nerwice zaaplikowano jakieś proszki, po których jeszcze gorzej się czułam. Straszyło mnie w nocy. Nie mogłam spać, bałam się panicznie własnego cienia, miałam wrażenie jakby coś mnie prześladowało… Pociłam się strasznie nie mówiąc już o wysokim ciśnieniu i złym samopoczuciu.

       Moja kochana sąsiadka wiedziała, że coś jest nie tak i próbowała mi pomóc, nie bardzo chciałam jechać, po co mi jakaś tam msza, brednie i tyle… Och, jak bardzo się myliłam… gdybym wtedy wiedziała jak zmieni się moje życie poszłabym na kolanach.

       Kiedy msza się rozpoczęła, a było to w grudniu 2009 roku zostałam w szoku, co to ma być? Sekta jakaś czy co? Zawsze wierzyłam w Boga, ale ta msza nie miała nic z tego, co było mi znane. Czułam, że za chwile umrę wszystko mnie bolało a w głowie słyszałam tylko - wyjdź stąd to nie miejsce dla ciebie. Zaczęłam się bać… serce waliło jak oszalałe tego nie da się opisać. Zapamiętałam słowa księdza, żeby nikt nie wychodził a jeśli niema siły to niech poprosi sąsiada, żeby zatrzymał, a ja chciałam uciekać, ale moja sąsiadka mi nie pozwoliła. Dziwne to wszystko, ludzie wyciągali ręce modlili się, a ja stałam jak sierota i myślałam żeby to się skończyło.

       Jednak po mszy Św. moja sąsiadka zaciągnęła mnie na modlitwę wstawienniczą. Jakież było moje zdziwienie, kiedy ksiądz zapytał o moją mamę, czy jej wybaczyłam? A ja zdębiałam skąd mógł o niej wiedzieć, o nienawiści jaką do niej czuje, płakałam jak małe dziecko. Wtedy ziarenko zostało zasiane.

       Jeździłam na kolejne msze z modlitwą o uzdrowienie… i tak w styczniu nadal byłam daleko od Boga, chociaż zaczęłam czytać Pismo Św. i uczęszczać na spotkania Odnowy w Duchu Św. W lutym mój mąż miał ciężki wypadek w pracy na mszę pojechała córka i przywiozła gałązkę z urywkiem Pisma Św., zaczęłyśmy czytać w domu i co? Uzdrowienie chorego w Domu PIOTRA (Mój maż ma na imię PIOTR. Zostałam w szoku, … ale wiedziałam już, że to nie przypadek to sam Jezus zagościł w moim życiu!!! Wypadek okazał się bardzo ciężki jego skutki trwają do dziś, ale ja mam pewność, że czasami potrzeba potężnego zdarzenia żeby się obudzić. Pomimo naszej trudnej sytuacji wiedziałam, że nic nie dzieje się bez przyczyny…

       Po kolejnej mszy i modlitwie wyszło, że kiedyś bawiłam się tarotem i numerologią, dawno już zapomniałam, ale… no właśnie talizman z magiczną runą nosiłam na szyi. Wracając ze Skoczowa nagle zerwałam talizman z szyi i wyrzuciłam. Była ze mną moja sąsiadka … to działanie Ducha Św.

       Następnego dnia obudziłam się przerażona. Całą noc śnił mi się zły, śniły mi sie jakieś psy… wiedziałam, że mnie to osacza, ale też przyśnił mi się pewien ksiądz i prowadził mnie z białym obrusem do ołtarza. Opowiedziałam o tym mojej sąsiadce, a ona na to, że koniecznie muszę iść do tego księdza, może to dziwne, ale poszłam opowiedziałam swój sen, przeanalizowaliśmy moje całe życie i ksiądz poprosił, abym udała się do swojego proboszcza i przekonała męża do ślubu kościelnego (żyłam w związku cywilnym). Poszłam… No i potoczyło się jak lawina… martwiłam się tylko jak to będzie, mąż na pewno się nie zgodzi, przecież nawet nie może chodzić, porusza się o kulach, a na dodatek brak pieniędzy, ale właśnie wtedy całkowicie oddałam to wszystko Bogu, pojechałam do Częstochowy na pielgrzymkę młodych prosić Matkę Przenajświętszą o pomoc i dostałam ją.

       Wszystko się ułożyło, tak nas Pan Bóg prowadził, że w czerwcu 2010 roku odbył się nasz piękny cichy ślub. Sąsiadka też się postarała wszystko zorganizowała i chociaż miało być raptem 8 osób było pełno ludzi bliskich mojemu sercu, a zwłaszcza ksiądz, który mi się przyśnił. Wiedziałam, że prowadzi nas Boża ręka, wiedziałam, że moja Kochana sąsiadka jest narzędziem w ręku naszego Pana.

       Teraz jest październik mogłabym tutaj opowiedzieć o wielu łaskach Bożych, ale każdy człowiek może sam tego doświadczyć, tej Bożej miłości, tego niezgłębionego Miłosierdzia. Ja codziennie trwam w Panu Oddałam mu swoje serce i wiem, że Pan Jezus mnie prowadzi, dokąd?  Nie wiem, ale wiem na pewno, że będzie to moja Szczęśliwa droga do Zbawienia. Chwała Panu! Odpowiadajcie Mu, zatem miłością na miłość i nigdy nie zapominajcie o Tym, którego miłość do was pchnęła aż do śmierci.

       I jeszcze jedno nie bawcie się tarotem, nawet dla zabawy, bo to najlepsza droga złego do nas, bardzo ciężko później z tego wyjść, Ja dzisiaj dzięki Bogu jestem wolnym człowiekiem i chociaż zło działa na każdy kroku, to moja codzienna Eucharystia, Różaniec i Sam Pan Jezus są moją siłą.

       Panie ty wiesz proszę umacniaj mnie w wierze i prowadź, tylko mnie prowadź. Święte twoje imię Jezu niech chwalą cię wszystkie narody

do góry

Uzdrowienie ze Stwardnienia Rozsianego

           Szczęść Boże, choruje na Stwardnienie Rozsiane. Moja choroba pojawia się rzutami. Po trzecim, chyba najgorszym rzucie, bardzo ciężkim, kiedy byłam przykuta do łóżka bardzo dziękowałam Bogu za to, że potem mogłam się przesiąść z łóżka na wózek o odwrotnie.

          Trafiłam do domu pomocy w Skoczowie, a za namową moich przyjaciół znalazłam się cztery lata temu tutaj między wami na środku, na wózku inwalidzkim, na mszy z modlitwą o uzdrowienie. Skorzystałam wtedy też z modlitwy wstawienniczej. Przeżyłam to wtedy bardzo głęboko. Modliłam się bardzo o to, żebym mogła wrócić do swojego domu.

        Zaraz na drugi dzień po tej modlitwie wróciłam do domu. Pan Jezus mi pomógł, wierzę w to. Przy pomocy przyjaciół, których mi postawił na drodze i przy pomocy synów, dostosowałam dom do swoich potrzeb, tak, że mogłam godziwie w nim żyć. Pan wyposażył mnie też w zdolności, które wykorzystuje dla potrzeb finansowych. Po dwóch latach mieszkania w domu zaczęłam myśleć o mojej sprawności, o tym, że można by coś poprawić. Zaczęłam walczyć, chodzić na ćwiczenia, rehabilitacji przeszłam wiele, choć lekarze nie dawali mi nadziei na to, że jeszcze będę chodzić. Dziś, jak widzicie chodzę i zawdzięczam to wyłącznie Panu Jezusowi. Zaufałam Mu wtedy i codziennie się do Niego zwracam. Chwała Tobie Panie.

do góry

Uzdrowienie z bólu

          Moja koleżanka bardzo cierpiała, w czasie Mszy świętej. Stała i doświadczała ogromnego bólu.

          Po Mszy świętej miała być modlitwa wstawiennicza, ale ona oczywiście stwierdziła, że wszyscy inni są ważniejsi, że ona nie powinna do tej modlitwy przystępować i zabierać czasu. Wypchnęłam ją, więc prawie na siłę i poszła. Modlitwa trwała, tak, jak każda inna, ks. Piotr również podszedł do tej modlitwy wstawienniczej i kiedy wyszła z kościoła, nagle stwierdziła, że ją nic nie boli, to było niesamowite, bo wsiadała do samochodu i mówiła – mnie nic nie boli. Nie chciała w to wierzyć, bo wydawało się to zupełnie niemożliwe. Przyjechała do domu i sprawdzała to, potem sprawdzała to rano i później po kolejnym powrocie do domu i do dzisiaj ją nic nie boli! Chwała Panu!

Przemiana życia - Karol

       Mija druga rocznica, kiedy byłem pierwszy raz na takiej mszy w tym kościele.

      Zważywszy, że wcześniej raczej nie chodziłem do kościoła, zaczytywałem się horoskopami, „wróżkami” i radiestezją nie mogłem się doczekać końca mszy, aby stąd uciec.

      Córka namówiła mnie, abym prosił o modlitwę indywidualną. Byłem właśnie po bardzo poważnej operacji onkologicznej, w wyniku której odczuwałem ból łopatki i niedowład prawej ręki. Nie mogłem utrzymać kubka z herbatą, ani pisać. Podczas modlitwy nade mną, czułem przenikające mnie ciepło. Po kilku dniach ból znacznie zmalał, a mrowienie w palcach ustało.

      Pan Bóg zaczął mnie uwalniać z mojej przeszłości. Odbyłem spowiedź z życia w tym tu kościele i pozbyłem się wszystkich złych książek, na szczęście pierścień atlantów, z którym nie rozstawałem się od kilkunastu lat zgubiłem chwała Bogu jeszcze przed operacją.

      Przeżywałem różne chwile lepsze i gorsze. Zapisałem się na kurs „Nowe Życie” i w tym samym czasie całą rodziną przerabialiśmy przerabialiśmy 10 tygodniowy kurs „Alfa”.

      Podczas kursu Nowe Życie, kiedy zakonnik przybił do krzyża moje grzechy i zamalował je czerwoną farbą symbolizującą Krew Chrystusa poczułem się, jak przeszyty prądem, a potem niesamowicie lekkim i wolnym. Zostałem uwolniony z alkoholizmu. Od tego momentu Pan zabrał chęć do picia alkoholu. Chwała Mu za to.

do góry

Świadectwo szczęśliwych narodzin dziecka

Msza 05.07. 2011

          Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

          Mamy z żoną młodą znajomą. Ona ma synka i spodziewała się drugiego, ale gdzieś na początku roku otrzymała diagnozę lekarską, że on ma się urodzić z mongolizmem i z wadą serca. Ta matka jest ewangeliczką. Moja żona była tutaj na Mszy Świętej z modlitwą o uzdrowienie i złożyła kartkę z prośbą o to, aby ten synek urodził się zdrów. Wierzyliśmy, że tak się stanie i niedawno, parę dni temu otrzymaliśmy wiadomość, że synek urodził się zdrowy. Króluj nam Chryste zawsze i wszędzie.

do góry

Powróciłam do Kościoła katolickiego

msza 5.07. 2011

       Stoję w tym miejscu, aby zaświadczyć, że Jezus Zwyciężył i Jezus Zmartwychwstał.

       Nazywam Sylwia i jestem neofitką. Zostałam ochrzczona w Kościele Katolickim, ale wychowywana byłam, jako świadek Jehowy. Nie będę streszczać swojej historii, bo nie o to chodzi, ale chcę powiedzieć, że to wielki skarb być w Kościele Katolickim, a największy skarb, że Jezus jest tu obecny w realny sposób. W Eucharystii jest obecny w sposób namacalny, chociaż ukryty pod postacią chleba, ale On jest.

       Pan Bóg z wielu rzeczy mnie uleczył i stojąc tutaj jestem bardzo szczęśliwą osobą. Mam świadomość tego, że Kościół otwarł mi drzwi. Może jest tak, że niektórzy mogą mnie kojarzyć, może ich odwiedziłam będąc świadkiem Jehowy, ale teraz mam świadomość tego, jak ważny jest sakrament chrztu, jak ważna jest wasza modlitwa. Mam świadomość tego, że bez modlitwy nie byłabym w tym miejscu i jestem wdzięczna Panu Bogu, że mogę być dzieckiem Boga, jestem wdzięczna Panu Bogu, że pomimo mojej własnej nędzy, grzechu, On kocha mnie taką, jaką jestem, niezmiennie. Jestem wdzięczna Panu Bogu, że otwarł przede mną te szczególne drzwi do bycia Jego oblubienicą. Dlatego też proszę was o modlitwę, abym była przeźroczysta, aby inni patrząc na mnie widzieli Jezusa, a nie mnie i dziękuję za to, że mogę tu być. Chwała Panu!

do góry

Pan Jezus uzdrowił moje córki - Marzena

07. 2011

       Chciałam się z wami podzielić szczęściem, jakie dotknęło mojej rodziny. Jezus uzdrowił moje córki.

       Starsza, 20 - letnia córka od dziecka miała krzywy kręgosłup. Nie potrafiła dłużej wytrwać w jednej pozycji, miała duże dolegliwości bólowe. Ciężko było się jej uczyć. Kąt skrzywienia kręgosłupa wynosi 48°. Nawet sprzątanie w domu sprawiało jej problem. Jezus ją uzdrowił ją z bólu kręgosłupa. Maturę zdała i dostała się na wymarzone studia. Ma wprawdzie nadal krzywy kręgosłup, ale już tak nie cierpi. Moja córka została również uzdrowiona z trądziku na twarzy. Był to dwuletni koszmar, który przeżywała cała moja rodzina.

       Druga córka, siedemnastoletnia w wieku trzynastu lat zachorowała na depresję. Pierwszym objawem było to, że chciała podciąć sobie żyły. Mnie i mojemu mężowi świat się zawalił. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że homeopatia i bioenergoterapia jest czymś złym i tam leczyłam swoje dziecko. W wieku 15 lat doszły jeszcze bardzo mocne bóle brzucha i niesamowity ból głowy, który towarzyszył jej co drugi dzień. Moje dziecko zamiast kwitnąć usychało. Zaczęła chodzić regularnie do psychologa, którego sobie sama wybrała, choć do końca nie wiedziała, czy psycholog tak naprawdę jej pomoże.

       Półtora roku temu pojechałyśmy do Bielska na msze z modlitwą o uzdrowienie. Na tej mszy obie czułyśmy mocno obecność Pana Jezusa. Czułyśmy mocne bicie serca i również ciepło. Od tej chwili jeździmy na różne msze z modlitwą o uzdrowienie. Depresja została uleczona i wszelki ból poszedł w niepamięć, a u psychologa została tylko córki kartoteka. Ja natomiast zostałam uzdrowiona na duszy i z dnia na dzień pragnę Pana Jezusa coraz bardziej. Chwała Panu

do góry

Można przegrać z chorobą, ale wygrać życie

       Witam was wszystkich. Stoję tu w imieniu osoby, która nie może tu stanąć. Dwa miesiące temu byłam tutaj na mszy i złożyłam do koszyka intencje w imieniu mamy mojej koleżanki, która zachorowała na raka

      Jej córka, moje koleżanka jest osobą, która bardzo kocha Pana Jezusa, a jej rodzina nie mogła zrozumieć tego, co stało się z jej życiem i uważali, że po prostu zwariowała. Kiedy dowiedziałyśmy się, że jej mama jest chora, Sylwia prosiła mnie, żebym z nią porozmawiała, ponieważ mój tato także został tu uzdrowiony z nowotworu i innych problemów. Chciała, żeby ją to przekonało i żeby także zechciała tutaj przyjść. Ona jednak była zawsze bardzo przeciwna i kiedy z nią o tym rozmawiałam to nie chciała przyjść, ale powiedziała – módlcie się za mnie.

      Kiedy byłam tutaj na tej mszy, była to pierwsza intencja, którą ksiądz odczytał i poczułam takie przeświadczenie, że ta choroba jest po to, żeby się Boża chwała objawiła.

     Na następny dzień mama koleżanki miała konsultacje w Gliwicach z onkologiem i tak w duchu myślałam, że wydarzy się cud, że zostanie uzdrowiona i to będzie ta chwała dla Pana Boga.

     Niestety okazało się wręcz przeciwnie. Lekarze powiedzieli bardzo stanowczo, że nie ma żadnych szans. Ona była tym zdruzgotana, że mogli jej to tak bezpośrednio powiedzieć, ale postanowiła walczyć. Mimo wszelkich starań było coraz gorzej.

     W mojej intencji, którą tutaj wypisałam była prośba o uzdrowienie, ale przede wszystkim o łaskę wiary. I chcę wam powiedzieć, że dwie godziny przed śmiercią, ponieważ ona już nie żyje, postanowiła oddać swoje życie Panu Jezusowi i zrobiła to szczerze z głębokim przeświadczeniem o tym, że po prostu On jest Panem jej życia, i jego potrzebuje.

     Chcę wam powiedzieć, że uzdrowienie jest bardzo ważne, ale naprawdę najważniejsza jest ta relacja z Jezusem, to przemienione życie i nawet jeśli nie będziecie uzdrowieni to oby wasza dusza została uzdrowiona i mogła spotkać się z Panem. Niech Mu będzie za to chwała.

do góry

Nie spodziewałem się całkowitego uzdrowienia - Sławek

Msza 2.08. 2011

     Szczęść Boże,

    Mam na imię Sławek, jestem z Jastrzębia z parafii św. Brata Alberta. To właśnie na wiosennych nabożeństwach miałem duże dolegliwości kolana, były one na tyle znaczne, że nie mogłem nawet uklęknąć, taki był ból. Podczas jednej tutejszej Mszy świętej z modlitwą o uzdrowienie prosiłem Pana Boga, żeby ten ból, chociaż trochę zelżał. Stało się jednak tak, że moje kolano zostało całkowicie uzdrowione. Chwała Panu! Dziękuję za to.

Dla Boga nie małych i błahych spraw - Ewa

Msza 8.11.2011

          Kiedy przyszłam na poprzednią Mszę Świętą (październik) bardzo źle się czułam, miałam dreszcze i taki ból nogi powyżej kolana, że nie mogłam normalnie się poruszać. Miałam też w ręku mnóstwo intencji od różnych ludzi, które chciałam oddać Panu Jezusowi, więc wcale o sobie nie myślałam. Jednak moja koleżanka, która obok mnie siedziała mówi: „Dlaczego skoro przyszłaś na mszę z modlitwą o uzdrowienie nie prosisz o uzdrowienie siebie?”. Pomyślałam sobie, że przecież to jest czas, kiedy mogę prosić, chociaż wydaje mi się, że ta moja choroba jest taka błaha, i dorzuciłam także swoją karteczkę z prośbą o uzdrowienie mnie z tej choroby.

          Tej nocy po Mszy świętej miałam silną gorączkę i nawet pomyślałam sobie, że do rana pewnie mi nie przejdzie. Rano wstałam, źle się czułam, więc pomyślałam: „trudno pójdę do lekarza, wezmę zwolnienie lekarskie i może wyzdrowieje. Jednak najpierw wybrałam się do pracy i w momencie, kiedy szłam to bardzo się zdziwiłam, bo z każdym krokiem wyraźnie było mi coraz lepiej, bardzo się dziwiłam dlaczego mi się tak poprawia?? Kiedy doszłam do pracy to po prostu byłam zdrowa. Chwała Panu! Ewa

do góry

Pan troszczy się o mnie - Renia

Msza grudzień 211


         Od dłuższego czasu wiedziałam, że Pan chce mi coś dać, jednak nie potrafiłam tego przyjąć, byłam jak sparaliżowana, nawet uciekałam przed tym.

         Podczas ostatniej Eucharystii z modlitwą o uzdrowienie prosiłam Pana Jezusa, aby zdjął ze mnie ten paraliż. Już następnego dnia poczułam, że mam dość odwagi, aby zrobić pierwszy krok, ale zrobiłam go tylko dlatego, że Pan Bóg tego chciał. Nie potrafiłam być ani Bogu za to wdzięczna, ani cieszyć się tym, co mi daje, choć wiedziałam, że powinnam być Mu wdzięczna, bo to jest wielka łaska dla mnie.
         Podczas kolejnych Eucharystii, które tu przeżywałam prosiłam Pana Jezusa, żeby to przemienił. Jezus najpierw pokazał mi prawdziwą przyczynę tego mojego paraliżu, pokazał mi, że to był lęk, a ja myślałam, że przyczyna była gdzie indziej. Potem pokazał mi, jak wiele dobra otrzymałam przez to, że przyjęłam Jego dar i przez to sprawił, że jestem Mu bardzo wdzięczna za to, co mi dał, bo jest to bardzo ważne dla mojego zbawienia. Teraz mogę powiedzieć, tak jak powiedziała Maryja - "wielkie rzeczy, uczynił mi wszechmocny" chwała Panu!

 do góry

 

 

 

Liturgia dnia

Polecamy

Licznik odwiedzin

Odsłon artykułów:
334941

Odwiedzający

Odwiedza nas 61 gości oraz 0 użytkowników.

Datki na ubogich

Prowadzimy też działalność charytatywną. Nasze środki finansowe są bardzo ograniczone, dlatego ogromną pomocą, dającą możliwość wspomożenia większej ilości potrzebujących, będzie każde wasze wsparcie. Serdecznie dziękujemy!

Podajemy konto, z którego pieniądze są przeznaczone na pomoc ubogim.

Rzymskokatolicka Parafia p.w. M. B. Różańcowej w Skoczowie
Akcja charytatywna
Bank Spółdzielczy Skoczów

19 8126 0007 0003 5129 2000 0020

Mapa

Kontakt

ul. Harcerska 12
43-430 Skoczów
Polska

E-mail: bogurodzica@ox.pl
Tel.: (33) 857 71 60