• Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie
  • Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie
  • Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie
  • Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie
  • Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie
  • Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie
  • Parafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w SkoczowieParafialna Wspólnota Modlitewno - Ewangelizacyjna św. Bogurodzicy w Skoczowie

Uzdrowienie - Barbara
 Świadectwo wypowiedziane 7.08.2012 na mszy z modlitwą o uzdrowienie

         Mam na imię Barbara, chciałam wam powiedzieć, jak wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.
         Na początku lutego dostałam bardzo silnego bólu brzucha. Wybrałam się do lekarza, tam zrobili mi badania i okazało się, że moje wyniki są bardzo złe. Musiałam więc zrobić badania bardziej szczegółowe, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o tym problemie. Ten ból, który pojawił się w lutym był trwały, był bólem ciągłym, czasem narastającym i trwał aż do kwietnia.
Odkąd dowiedziałam się, że mam takie bardzo złe wyniki prosiłam Pana Jezusa o uzdrowienie i wspólnotę o modlitwę.
        W kwietniu przyszłam tu na mszę świętą z modlitwą o uzdrowienie i prosiłam wystawienników, aby modlili się nade mną o uzdrowienie. Ksiądz także się modlił. Rano w środę wstałam bez bólu i tego bólu nie mam do dzisiejszego dnia. Potem jeszcze przyszły wyniki badań szczegółowych i okazało się, że nie muszę iść na żadną operację, ale lekarze kazali badania powtórzyć za 4 miesiące, czyli w czerwcu. Zrobiłam te powtórne badania i okazało się, że wszystko jest w porządku, że jestem zdrowa.
        Muszę wam jeszcze powiedzieć, że oprócz tego Pan Jezus uzdrowił mnie z nałogu palenia papierosów i obdarzył mnie pokojem, tak, że pomimo tych złych wyników trwał we mnie pokój. Chwała Panu!

Dowiedziałam się, że "tego już nie ma" - Grażyna

        Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus,
        Mam na imię Grażyna, chciałam wam wszystkim opowiedzieć o uzdrowieniu mnie z choroby nowotworowej.
        W 2009 roku stwierdzono u mnie polipy jelita grubego. W lutym miałam wycięty pierwszy polip kolonoskopowo, drugi był większy, więc lekarz stwierdził, że zrobi mi to w szpitalu wojewódzkim w Bielsku. 14 maja przed pójściem na ten zabieg modliłam się i byłam zachwiana. Pan Bóg skierował do mnie takie słowa z księgi Izajasza, m. in. był tam taki werset: „Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. Uzdrowię cię. (…) Oto dodam do twego życia piętnaście lat”. Dziwne to dla mnie było, ponieważ uważałam to za zwykły zabieg i mówię sobie – jakie uzdrowienie, Panie Jezu, przecież tylko wytną mi tego polipa i będzie z głowy – niestety tak nie było. Polip okazał się za duży i lekarz stanowczo powiedział, że muszę jechać na konsultacje onkologiczną. Udałam się do ordynatora do Bielska, lekarz spojrzał, bo dostałam płytkę z tej kolonoskopi i powiedział, że mam się przygotować na najgorsze, no ale miałam jeszcze chwilę - 2 tygodnie od biopsji.
       Cały czas modliła się nasza wspólnota, byłam w miarę spokojna, ale po tych 2 tygodniach okazało się, że jest to guz złośliwy i wtedy, mimo iż wydawało mi się, że jestem silna w wierze, to byłam zachwiana. Krzyczałam nawet do Pana Jezusa i tak wołałam – Panie Jezu, co Ty ze mną czynisz, ile ja mogę ścierpieć, przecież widzisz, ja mam dziecko z zespołem Downa, dziewczynka 9 letnia, przecież ja muszę żyć dla niej, ja nie mogę umrzeć, przecież ja muszę ją wychować, ona będzie dojrzewać, ja nie mogę jej zostawić z mężem, przecież ja, jako matka jestem jej potrzebna. Dałeś mi to dziecko, a teraz co, przecież ja muszę żyć – i takie były słowa, ale jednocześnie zawsze sobie mówiłam – Boże niech się Twoja wola stanie – oddawałam to wszystko, niech się dzieje co chce, muszę się ze wszystkim pogodzić, ale też wierzyłam, że Jezus jest naprawdę miłosierny.
         Gdy przyszła wiadomość o tym, że jest to potwierdzony guz złośliwy, poszłam na modlitwę wstawienniczą. Wtedy ks. Piotr modlił się nade mną i wypowiedział takie słowa, to było 26 maja dokładnie to pamiętam, bo to był dzień matki, wtedy Pan Jezus skierował takie słowa: „Tego już tam nie ma”. Byłam szczęśliwa, wierzyłam, że to jest na pewno uzdrowienie, że tego guza już tam nie ma i w ogóle byłam bardzo szczęśliwa.
      Ponieważ jednak byłam umówiona na tej onkologii, więc pojechałam. Lekarz zaczął mnie przygotowywać do operacji i stwierdził, że ten guz ma już 9 cm, prawie zasłania mi całe jelito. Trochę byłam rozczarowana tym proroctwem, ale mówię sobie – Pan Bóg na pewno nie rzuca słów na wiatr. Zdecydowano, że poddadzą mnie chemioterapii i radioterapii. Cały lipiec 2009 roku jeździłam na terapię. Gdy wjeżdżałam do tej komory naświetlań tam przez cały czas wzywałam Jezusa, modliłam się na różańcu i wtedy też dużo ludzi modliło się za mnie.
       Jakoś to przetrwałam, włosy mi nie wypadły tylko się przerzedziły, ale to nie było ważne. 23 września miałam operację, całkowicie wycięto guza i znów ten materiał był posłany na histopatologiczne badanie. Znowu 2 tygodnie oczekiwania, czy nie ma przerzutów. Operacja była ciężka, więc te dwa tygodnie byłam w szpitalu.
       Niesamowite było zdumienie, kiedy lekarz przyszedł do mnie i powiedział – cały pani organizm jest czyściutki, nie ma pani żadnej komórki nowotworowej w swoim organizmie, nie będzie pani miała również chemii – gdzie w większości tacy pacjenci wszyscy mieli potem chemię po to, żeby zabezpieczyć organizm przed przerzutami. U mnie tego nie było.
    To była najpiękniejsza chwila mojego życia. Od razu dziękowałam Panu za wszystko, ale jednocześnie cały czas nurtowały mnie te słowa, które Pan Jezus do mnie skierował na modlitwie wstawienniczej. Co miały znaczyć te słowa „tego już nie ma”?
       Modliłam się długo do Ducha Świętego, aż wreszcie przyszedł z wyjaśnieniem. Po prostu w tym czasie, kiedy była modlitwa Pan Bóg zatrzymał mi tą chorobę - tego już nie ma, On mi ją zatrzymał wtedy w maju, komórki nowotworowe już się nie dzieliły i wprawdzie trzeba było ten guz wyciąć, żebym mogła funkcjonować, ale Pan Jezus zatrzymał mi tę chorobę i ustrzegł od chemii.
     Teraz dziękuję Panu Bogu, że żyję. Jestem 3 lata po operacji, czuję się dobrze, mam apetyt, wychowuję córkę, która już w tej chwili ma okres dojrzewania, tak że jestem jej pomocna i chwała Panu!

Przemiana mojej córki

             Od 2 lat chodzę tu na Msze z modlitwą o uzdrowienie. Moja córka była bardzo niespokojnym dzieckiem, sprawiała problemy w szkole. Kiedyś leczyła się lekami homeopatycznymi (nie wiedziałam wtedy, że nie może takich leków brać, wierzyłam, że to jej pomaga). Kiedy tu trafiłam na Mszę to wzięłam ją po kilku miesiącach na modlitwę wstawienniczą i prosiłam Pana Boga o to, aby córka się zmieniła, aby była dobrym dzieckiem. Ona wcześniej nie potrafiła się modlić, do kościoła wprawdzie chodziła ze mną, ale to nie było takie prawdziwe chodzenie do kościoła.
          Po dwóch modlitwach wstawienniczych córka się całkowicie zmieniła. Chodzi tu ze mną na msze, modli się, są to szczere, samodzielne modlitwy wieczorem. To jest całkiem inne dziecko. Chwała Panu!

 

 

Liturgia dnia

Polecamy

Licznik odwiedzin

Odsłon artykułów:
334941

Odwiedzający

Odwiedza nas 60 gości oraz 0 użytkowników.

Datki na ubogich

Prowadzimy też działalność charytatywną. Nasze środki finansowe są bardzo ograniczone, dlatego ogromną pomocą, dającą możliwość wspomożenia większej ilości potrzebujących, będzie każde wasze wsparcie. Serdecznie dziękujemy!

Podajemy konto, z którego pieniądze są przeznaczone na pomoc ubogim.

Rzymskokatolicka Parafia p.w. M. B. Różańcowej w Skoczowie
Akcja charytatywna
Bank Spółdzielczy Skoczów

19 8126 0007 0003 5129 2000 0020

Mapa

Kontakt

ul. Harcerska 12
43-430 Skoczów
Polska

E-mail: bogurodzica@ox.pl
Tel.: (33) 857 71 60