Świadectwo - Paweł
Dzisiaj już wiem, że nawet najważniejsze sprawy, najbardziej błahe w moim życiu zależą od powierzenia ich Jezusowi. Czuję teraz w sercu niesamowitą radość i szczęście, że mogłem pokonać swoje słabość i oddać swoje życie i życie całej mojej rodziny Jezusowi. Wiem już teraz, że każdy następny dzień będzie dla mnie łatwiejszy – bo mam obok siebie Przyjaciela, któremu na imię Jezus.
Świadectwo - Ilona
Jestem szczęśliwa, spełniona, uduchowiona. Te trzy dni kursu potwierdziły mi wszystko co robię. Czuję, wiem, że mam jeszcze dużo zaległości w moim rozwoju duchowym, ale teraz wiem, co mam zrobić, więcej - wiem, że zaprzyjaźniłam się z Pismem Świętym i teraz będzie to mój chleb powszedni. Jestem jeszcze bliżej Pana Jezusa poprzez ofiarowanie mu się całkowite. Wiem, że jestem naprawdę jego dzieckiem. Jestem szczęśliwa.
Świadectwo - Asia
Już kiedyś zawierzyłam Jezusowi moje życie. Właściwie to uczę się tego każdego dnia. Tutaj poczułam się tak bardzo przygotowana do podjęcia tej decyzji po raz kolejny. Doświadczenie tych kilku godzin i ludzi odpowiednio przygotowanych spowodowało we mnie pewność tej decyzji. Dziękuję Bogu za ten czas, za tych ludzi i za łaskę, którą mnie obdarzył w swojej bezinteresownej Miłości. Jezus mnie tak mocno przytulił. Chwała Panu.
Świadectwo - Krzysztof
Lada dzień czekają mnie poważne zabiegi medyczne. Cały czas wahałem się, czy się im poddać, czy nie, wybór należał do mnie. Na kursie otrzymałem odpowiedź, że mam całkowicie zaufać Bogu, a On jako dobry Ojciec pokieruje mną i zaopiekuje się mną.
Świadectwo - Rysiek
Zrozumiałem, że Jezus Chrystus na mnie czeka w Kościele i pomaga mi w moim życiu. Do kościoła chodziłem w kratkę i stawałem przed kościołem, a Jezus wołał do mnie, a ja przez grube mury Go nie słyszałem, teraz wiem, że trzeba się nie bać i iść do Jezusa, On czeka na Ciebie. Teraz mogę powiedzieć: Jezu ufam Tobie. Przepraszam Cię Jezu, wybacz mi. Już nie odchodzę bez błogosławieństwa Twojego, jak było do tej pory.
Świadectwo - Basia
Umocniłam się w wierze, postanowiłam wczytywać się w Pismo Święte staranniej i z większym zrozumieniem. Czuję się spokojniejsza, wyciszona i bardziej uduchowiona. Polecam wszystkim ten kurs i spotkanie z Jezusem. Dziękuję.
Świadectwo - Łukasz
W moim życiu już częściowo ofiarowywałem się Jezusowi i dzięki temu to, co ofiarowałem ułożyło się lepiej niżbym się tego spodziewał (nauczyła mnie tego moja mama). Teraz pragnę wszystko ofiarować i tylko tak żyć. Umocniłem się w przekonaniu, że jeśli mamy tak wspaniałego przyjaciela, który chce być zawsze ze mną to czemu mam z takiej pomocy nie skorzystać.
Świadectwo - Weronika
Podczas kursu na nowo zrozumiałam, że Pan współtworzy moje życie, które już parę lat temu oddałam Mu. Jednak bałam się, że nie rozeznaję Jego woli należycie. Osoby prowadzące kurs i ich świadectwa uświadomiły mi, iż mam polecić wszystko Bogu i nie bać się podejmować decyzji, że On jest i poprawi mnie w razie złego wyboru. Cały czas towarzyszyło mi namacalne ciepło w sercu i na ciele, które wzbudziło u mnie pokój i miłość. Wiem, że Duch św. był obecny i działał w nas. Nie musiałam wierzyć w Jego obecność – byłam jej pewna. Kurs odpowiedział na moje pytania, a także potwierdził to, że Jezus ma dla mnie plan i będzie dawał mi wskazówki.
Świadectwo - Małgorzata
Podczas kursu odkryłam na nowo bliskość Boga, chociaż nigdy nie traciłam z Nim kontaktu. Poczułam, że Bóg działa i nie można zostawić Go tylko dla siebie, trzeba dzielić się Nim z innymi. Jestem osobą bardzo skrytą, ale teraz wiem, że trzeba się otworzyć. Wiem, że Duch Święty pomoże mi w tym.
Świadectwo - Łukasz
Dzięki temu kursowi na nowo otworzyłem się w kierunku Boga i wspólnego życia z Nim. Chciałbym, aby Bóg towarzyszył mi w każdej chwili życia – prywatnego, małżeńskiego, zawodowego, abym mógł w pełni z tego życia korzystać i cieszyć się nim razem z Bogiem.
Świadectwo - Krysia
Poczułam wielką miłość do Jezusa, oddając Mu swoje życie poczułam ulgę i moc. Kamień, który przytłaczał moje ramiona zniknął, wierzę, głęboko wierzę, że moje życie się zmieni, trudy i troski będę miała z Kim podzielić. Ktoś kiedyś powiedział, że aby być szczęśliwym trzeba się umieć dzielić. Ja swoimi sukcesami, pięknem przyrody, dziećmi będę się dzielić z Jezusem i jestem głęboko przekonana, że On będzie się cieszył ze mną. Nie umiałam mówić dzieciom, że je kocham. Wczoraj powiedziałam „Kocham” mojemu synowi bez zażenowania i z taką lekkością, że aż byłam sama zaskoczona. I za to dziękuję Bogu. Proszę, aby był ze mną nawet w chwilach mojego zwątpienia i umacniał mnie w swojej miłości, bo bardzo tego potrzebuję. Jestem jak nowo narodzone dziecko, które potrzebuje ojca i matki do dalszego rozwoju, aby iść drogą prawdy.
Świadectwo - Sylwia
Od zawsze jestem katoliczką, ale Boga w moim życiu jakby nie było. Bardzo wiele lat moje chodzenie do kościoła było tylko spełnianiem obowiązku a modlitwy pasmem próśb. Na własne życzenie zrywałam więź z Bogiem, popadając w ciężkie grzechy. Kilka ostatnich lat mojego życia było było dla mnie trudne psychicznie i emocjonalnie. Zaczęłam szukać pocieszenia u Boga. Jednocześnie trafiliśmy tu, do Parafii Matki Bożej Różańcowej. I się zaczęło.
Kazania księdza Piotra były chyba pierwszymi, które dały mi do myślenia. Poszłam na Mszę Świętą z modlitwą o uzdrowienie. Podczas tej Mszy cały czas towarzyszył mi lęk. A po niej przyszło załamanie i wyrzuty sumienia, że za mało kocham Boga i za mało w Niego wierzę. I któregoś dnia stało się coś dziwnego. Uświadomiłam sobie w jednej chwili, jakie ogromne grzechy popełniam, jaką krzywdę zrobiłam samej sobie i jak bardzo zraniłam tym Boga. Przystąpiłam do spowiedzi generalnej. Postanowiłam odbudować relację z Bogiem i z Bożą pomocą pracowałam nad sobą.
Dotarło do mnie, że Bóg cały czas działał w moim życiu. Wszystko, co dobrego spotkało mnie w życiu, Jemu zawdzięczam, a te wszystkie ciężkie chwile zdołałam przetrwać, bo On był ze mną. To On mi we wszystkim pomagał, ja nic sama nie mogłam uczynić. Przebaczyłam sobie i innym ludziom. Nawet za ten zły czas w moim życiu dziękuję Bogu. Gdyby nie to, może nigdy nie zaczęłabym Go szukać, może bym się nie nawróciła. Ale nie potrafiłam Mu jeszcze do końca zaufać i oddać całego swojego życia.
I nagle propozycja kursu. Poszłam z nadzieją. Wiele słów, które usłyszałam, dotyczyły mnie. Ale jedne zapadły mi w pamięć szczególnie: nie lękajmy się oddać życia Jezusowi, bo to nie jest tak, że On nas poprowadzi drogą krzyżową. To było do mnie. Ja się boję zawierzyć Panu, boję się oddać Mu kontrolę nad moim życiem, bo boję się, jak On nim pokieruje, boję się, że może to być życie pełne boleści. O mój Boże! Czego ja się lękam?! Panuj nad moim życiem, bo ja nie potrafię nad nim zapanować! Kieruj moim życiem, bo kiedy ja nim kieruję, to jest przepełnione lękiem! Moja miłość i wiara jest taka mała, ale mam Ciebie mój Pocieszycielu. Duchu Święty: pomnażaj mą wiarę, wzmacniaj nadzieję, rozpalaj miłość. Daj mi dar pobożności, abym wielbiła Boga wypełniając Jego świętą wolę. Oddałam Ci moje życie Jezu i należy ono do Ciebie. Nie lękam się. Jezu, ufam Tobie.
Świadectwo - Iza
Na kursie otworzyłam się na miłość Boga, zrozumiałam, że w życiu sama nie dam rady. Zawsze wydawało mi się, że mimo mojego inwalidztwa świetnie sama sobie daję radę i że do wszystkiego sama doszłam, że wszystko jest na mojej głowie, rodzina, rachunki, po prostu cały dom. Ale zrozumiałam, że tak nie jest, że bez przyjęcia miłości Boga – po prostu nie dam rady. Kocham mojego Ojca i powierzam Mu swoje życie i swoją rodzinę, wszystko co mam. Teraz właśnie, gdy to piszę czuję wewnętrzny spokój.
Świadectwo - Ewelina
Mam na imię Ewelina, pochodzę z rozbitej rodziny, mama wychowywała mnie sama, ojciec zostawił nas tuż po moim urodzeniu. Kiedy byłam dzieckiem w moim domu nie było Boga tak jakbym chciała. Owszem, jako mała dziewczynka uczęszczałam na msze, przyjęłam sakramenty, ale cały czas czegoś mi brakowało.
Moje życie nie było aż takie kolorowe, w gimnazjum dokuczano mi i przez to załamałam się, miałam parę prób samobójczych. Cały czas błądziłam jak taka owca, która odłączyła się od stada. Kiedy poznałam męża życie odmieniło się poprzez jego ciocię, która jest w świeckim zakonie. Pierwszy raz pojechałam na rekolekcje z ojcem Johnem Bashoborą. Moje życie nabrało sensu, wszystko było piękne, ale tak nie pozostało. Po pewnym czasie znów odłączyłam się od Pana Boga i wiele spraw zaczęło się komplikować.
Przyszedł czas, kiedy miałam wyjść za mąż. Gdy zaczęły się przygotowania do naszego ślubu zaczęły się również „schody”. Teraz wiem, że szatan to wszystko utrudniał. Ja mam rodzinę pół polską a pół czeską, z racji tego nie mogłam otrzymać zgody na ślub w Polsce i zdawało się, że ślub się nie odbędzie, ale udało się. Jednak poźniej, kiedy wracaliśmy z mojej gminy już z dokumentami, dzień przed ślubem, w wypadku ucierpiała nasza znajoma, a po ślubie znajomi się rozstali, moja babcia trafia do szpitala i było wiele innych dziwnych i niewytłumaczalnych dla nas sytuacji.
Próbowaliśmy na nowo łączyć się z Bogiem, ale po czasie znów wszystko się kończyło. Teraz po tym ważnym dla mnie kursie życie na nowo nabrało sensu, na nowo pokochałam Pana Boga i poczułam, że On pokochał mnie. Czuję, że zaczynam rodzić się na nowo i wiem, że będę chciała pokonać te przeszkody i że już nic nie będzie w stanie stanąć na mojej drodze do Pana Boga.