5.07.2011
Temat: EUCHARYSTIA - DAR, DOŚWIADCZAM SPOTKANIA Z JEZUSEM
Teksty: 1 Kor 11, 23-29; Ps 147; J 6, 51-58
1. Eucharystia to jest spotkanie ze światem innej rzeczywistości. To znaczy, że doświadczamy nadprzyrodzonej obecności, która nie mieści się z żadnych ludzkich kategoriach. Przyjęcie Komunii świętej trwa moment i jakby umyka, ale jeżeli często powtarzamy ten moment, to jak mówi przysłowie: „ziarnko do ziarnka i robi się miarka”.
2. Momentu Komunii świętej się nie przeżywa, ale się w niej uczestniczy. Kiedyś w Tygodniku powszechnym (było to w 1999 roku, czyli już trochę lat temu) ojciec Tomasz Kwiecień w cyklu: „Wtajemniczenie w Mszę świętą”, napisał: „Przede wszystkim trzeba przyjąć, że Komunii się nie przeżywa, ale się w niej uczestniczy. Nie oczekujmy, że będziemy coś czuli, bo bardzo często tylko siebie czujemy. Komunia to nie cukierek za dobre sprawowanie. Dlaczego jednak nic nie czuję? Po pierwsze dlatego, że gdybym naprawdę poczuł, to zginąłbym z nadmiaru. (...) Nic nie czuję, bo jestem człowiekiem grzesznym i Bóg w swoim miłosierdziu ogranicza mi pole widzenia, tak samo jak w Starym Testamencie „zakrywał się” obłokiem i słupem ognia, żeby ludzie nie zginęli patrząc. Kiedy przystępuję do Świętego Świętych, muszę zdawać sobie sprawę, że ogień pożywam, ogień palący, który nie daje mi odczuć swojego płomienia tylko dlatego, że jestem grzeszny. Gdyby nie ukrył się przed nami, zginęlibyśmy porażeni. Święci Ojcowie to wiedzieli. Mówili, że diabeł ucieka, kiedy człowiek ma jeszcze wargi czerwone od Krwi Chrystusowej. Diabeł ucieka i boi się, bo nie może zdzierżyć widoku człowieka karmionego Chrystusem.”
3. Nie my przyjmujemy Jezusa (nie wiem, czy się teraz już nie denerwujecie), ale On nas przyjmuje do siebie. Mówimy - idę do Komunii świętej. To jest poprawne zdanie, bo ja też muszę coś w tę relację włożyć, ale tak naprawdę to Jezus nas przyjmuje. Jezus daje nam coś takiego, że On przyjmuje nas do siebie, jakby nas wpuszcza w swój krwioobieg i coraz bardziej się z Nim jednoczymy i wtedy my doświadczamy tego, że powoli my przestajemy istnieć jako my, ale w nas wzrasta Jezus. My stajemy się Jezusem. Dlatego np. św. Paweł napisze: „Czyż nie wiecie, że wasze ciała są członkami Chrystusa? (…) ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem” (1 Kor 6, 15,17). My jesteśmy jednym duchem w Jezusie i dlatego św. Paweł później powie: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus”. On jest mną, On jest tym, który mnie tak głęboko przepełnia, że ja myślę, jak Jezus, żyję nim i wypełniem Jego wolę.
4. Sakrament jedności.
Eucharystia była postrzegana jako sakrament jedności. W pismach patrystycznych w wielu miejscach jest mowa o „uczestnictwie” w jednym chlebie i w jednym kielichu: „Abyśmy my, którzy uczestniczymy w tym jednym chlebie i w tym jednym kielichu, byli złączeni między sobą w uczestnictwie tego samego Ducha Świętego” - czytamy w liturgii św. Bazylego. Epikleza starej liturgii aramejskiej zawiera niemal takie samo sformułowanie: „Abyś nas wszystkich, którzy uczestniczymy w tym chlebie i w tym kielichu nierozerwalnie złączył miłością braterską”.
5. Przejście do adoracji Jezusa w Najświętszym Sakramencie
W czasie zwykłej Mszy, zostaje na modlitwę dziękczynną po Komunii zaledwie chwila. Rzadko trwa wówczas cisza i tu się biję w piersi, bo nie zawsze nawet krótkiej chwili przestrzegam.
Uczestniczący w Eucharystii nie są do niej przyzwyczajeni. W kilka minut po przyjęciu Ciała Chrystusa znajdujemy się już na ulicy, wpadamy w wir zwykłych spraw, które nas wciągają nieubłaganie. Dlatego wskazane jest, jeśli to możliwe, zostać chociaż na parę minut na dziękczynienia po Mszy św.
Dlatego tak bezcenna jest adoracja Najświętszego Sakramentu już poza Mszą św.. Jest ona wspaniałą okazją, by już nie tylko uczestniczyć w Komunii św., ale ją przeżywać, by dopiero teraz, w ciszy i spokoju pozwolić, by Jezus nas w siebie przyjmował.
6. Na koniec praktyczna uwaga przeżywania uzdrowieńczej mocy Jezusa eucharystycznego po np. dzisiejszej Mszy św. Wtedy wspólnie wielbimy Jezusa, dziękujemy za otrzymane łaski i prosimy, by nas uzdrawiał, uwalniał i umacniał. Skuteczność Bożego działania nie jest zależna od długości adoracji, ale wiary w żywą obecność Jezusa.
- Poprzedni artykuł
- Następny artykuł »»