2.09.2014
Temat: Z królestwem Bożym ma się tak, jak z siecią
Teksty: Rz 12, 17 – 21; Ps 54; Mt 13, 47 - 50
Homilia: ks. Piotr
Po tej jednomiesięcznej przerwie wracam do tematu królestwa Bożego. Dzisiaj ostatnia z tego cyklu przypowieść, ale nie ostatnia o królestwie Bożym.
Przypowieść zaczyna się „Królestwo Boże ma się tak, jak z siecią”. Ja przeczytałem inaczej niż ksiądz Zbyszek przeczytał z Biblii Tysiąclecia, ale egzegeci mówią, że takie tłumaczenie, jak ja teraz przeczytałem jest lepsze. Królestwo Boże nie jest podobne do sieci, tylko ma się tak, jak z siecią. Co to znaczy, ta przypowieść wcale nie ma na celu, aby mówić o sieci. W tekście, który przeczytaliśmy dzisiaj, jest mowa o rybach. W oryginale tego słowa w ogóle nie ma, a tłumaczenie oryginalne należałoby rozumieć mniej więcej tak: zarzuconej w morze, zagarniającej wszystko z morza, nie ryby, ale wszystko. Mówię o takich szczegółach po to, żebyśmy mogli wejść w mentalność tamtych czasów i zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.
Obraz, który mówi o owej sieci pokazuje taką rzeczywistość, którą my nie do końca jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, bo nie jesteśmy rybakami i nie żyjemy nad morzem, ani nad jeziorem, ale wyglądało to mniej więcej w ten sposób: Była bardzo długa sieć ok. 500 m, i ok. dwóch do trzech metrów wysokości. Na górze były pływaki, na dole obciążniki, najczęściej ołowiane. Rybacy zaczepiali tą sieć nad brzegiem z jednej strony, łódź wypływała gdzieś daleko, na 500 m, to było sporo i wracała do drugiego kawałka lądu, a tam znowu ją przyczepiano. Inni ściągali tą sieć do brzegu, aż wszystkie istoty, które się w jeziorze, lub morzu znajdowały, zostały zagarnięte. Nieważne, czy dobre, czy złe, jadalne, czy niejadalne, wszystkie. Dalej jest powiedziane, że wydobywali później z owej sieci to, co jest dobre i co złe. Nic nie mówi się o rybach. Prawdopodobnie autor Ewangelii, czyli Mateusz nawiązuje do żydowskiej tradycji tego, co jest czyste i tego, co jest nieczyste. My tego też nie rozumiemy, ale w księdze kapłańskiej 11,10 jest napisane: „każda istota wodna, która nie ma płetw, albo łusek będzie dla was obrzydliwością”, czyli nie wolno wam jej jeść. Np. węgorz, wszelkie płazy, gady, które złapały się do sieci to była obrzydliwość.
Dlatego w tej przypowieści nie chodzi o ryby, ale o coś więcej. Termin „sieć napełniała się”, czy „napełnia się” świadczy o tym, że to nie jest moment końca, bo ona się napełnia, czyli coś, co się dokonuje i kiedyś się dokona, napełni się. Podobnie, jak kiedyś tutaj tłumaczyłem przypowieść o chwaście. Najpierw było zasiane zboże, potem wróg Boga rzucił między zboże nasiona chwastu, a Jezus powiedział - pozwólcie, żeby i chwast i dobre nasienie rosło – tzn. coś się dokonuje aż się dokona, czyli urośnie. To się stanie za chwileczkę jasne, kiedy będę wyciągał wnioski z tej przypowieści.
Myślę, że ten fragment Ewangelii o sieci zarzuconej w morze należy rozumieć w kontekście Ewangelii św. Jana (J3,17): „Albowiem Bóg nie posłał swojego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”. Czyli ta owa przypowieść o sieci nie mówi o potępieniu, ale o czasie, który Bóg daje człowiekowi ku nawróceniu i jest ona bardzo ważna dla nas teraz, ale także była ważna dla Kościoła pierwotnego, ponieważ ludzie spotykali się z milczeniem Boga względem zła. Mimo radosnej świadomości, że Jezus Chrystus zainaugurował erę Mesjańską, czyli królestwo Boże, Duch Święty napełnia Kościół współczesny i potwierdzały to namacalne znaki i cuda, które Duch święty czynił przez apostołów, to jednak pierwsi chrześcijanie doświadczają potwornego grzechu.
Św. Paweł w wielu listach mówi o tym. W 1Kor 5 mówi o rozpuście w Kościele, mówi nawet, że takie grzechy nie dzieją się u pogan. Podobnie w liście do Galacjan i Filipian. Również cała Apokalipsa jest nacechowana takim dualizmem zło, dobro, a opisuje się nie tylko przyszłość Kościoła, ale i aktualność, choćby 7 listów do współcześnie istniejącego Kościoła.
To jak to, królestwo Boże, a tu tak potworny grzech? Właśnie dlatego w Ewangelii św. Mateusza spotykamy się z tą przypowieścią, żeby można było zrozumieć, dlaczego w obliczu takiego dobra, jakim jest zbawienie w Jezusie, równocześnie jest tak potworne zło.
Zatem ta przypowieść o sieci, mówi przede wszystkim o cierpliwości Boga. Chciałbym z tego tekstu wyciągnąć wnioski dla mnie i dla was. Bóg wyraźnie daje znak, pokazuje, że nie jest mściwy, nie spieszy się, aby każdego grzesznika natychmiast ukarać, ale czeka na nasze nawrócenie. Pan Bóg jest istotą, która będzie czekać, czekać i jeszcze raz czekać. Jest takie przysłowie, Pan Bóg jest nierychliwy, ale sprawiedliwy, czyli nie działa zaraz, ale jednak będzie działał sprawiedliwie. I ta przypowieść mówi właśnie na ten temat. Widzimy w niej, że sieć jest zarzucona, zbiera wszystko dobre i złe i Bóg wcale w tym momencie nikogo nie potępia tylko zbiera.
Co mówi ta przypowieść o Kościele? Kościół Chrystusowy to forma działania królestwa Bożego i nie jest wspólnotą ludzi świętych, ale ludzi dążących do świętości. Nieprzyjaźń szatana w łonie Kościoła widzialnego szerzy się i widać ją wyraźnie. Również i dzisiaj w Kościele. Przecież ile mamy zgorszeń z powodu grzechów kapłanów, biskupów, ludzi świeckich, w świętym Kościele, a jest tego mnóstwo. To pomieszanie dobra i zła, jest takie jak w owej sieci, tam były stworzenia dobre i te, które Żydzi uważają za nie dobre. One są razem ze sobą zmieszane. Podobnie jest w Kościele, mimo że jest jeden, święty, apostolski to jest również i grzeszny. Podobnie może być w twoim domu. Ty możesz być człowiekiem sprawiedliwym, ale możesz mieć męża, żonę grzesznika i to potwornego, albo odwrotnie ty jesteś przewrotny, a twoja żona, mąż jest poprawny. Też tak może być, chociaż jesteś tu na tej mszy świętej.
Mówiłem na poprzednim kazaniu dwa miesiące temu, że nie możemy się tym gorszyć. Wprost przeciwnie, co mamy zrobić? I tu dochodzę do trzeciego punktu zaangażować się w drogę ku Bogu, bo szatan jest świadom (Ap 12,12), że ma mało czasu i dlatego zrobi absolutnie wszystko, żeby jakiegokolwiek człowieka ochrzczonego, szczególnie ochrzczonego, jak najszybciej ściągnąć z drogi dobra. On gorączkowo działa, żeby człowieka zmieść z tego poziomu dobrej relacji do Boga. To jest jego cel. Dlatego dzisiaj na tej Eucharystii absolutnie jedno jest pewne, trzeba się przebudzić. Bo skoro szatan ma mało czasu i jest bardzo aktywny, to my, jako chrześcijanie nie możemy być nieaktywni. Nikt z nas tu siedzących w Kościele, ani ja, ani ty, nie możemy sobie powiedzieć, że jesteśmy na tyle święci, że to wystarczy, nie możemy. Ta przypowieść mówi wyraźnie, że przyjdzie taki moment, że Bóg pośle aniołów i zaczną oddzielać dobro od zła, ten jest dobry, a ten zły, ale to już będzie moment nieodwracalny. Dzisiaj jeszcze możesz się nawrócić i to konkretnie. Nie mów, że zrobisz to jutro, tylko zrób to dzisiaj na tej mszy świętej. Dzisiaj możesz się nawrócić.
Św. Augustyn powiedział bardzo piękne zdanie komentując psalm 54, którym się dzisiaj modliliśmy: „zły istnieje, albo po to, żeby się potem poprawić, albo po to, żeby przez niego dobry się wyćwiczył”. Powiem to bardziej zrozumiale, zły przez Boga jest akceptowany w tej chwili po to, żebyśmy zrozumieli jego przewrotność i nawrócili się po tym, jak nas kusił, albo po to, żeby cię wyćwiczyć np. w cierpliwości, w miłości, w jakimkolwiek dobru.
Dlatego kończąc to rozważanie moi drodzy, jedno jest pewne – nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj (list do Rzymian). Nie daj się zwyciężyć, to zło będzie koło ciebie, a ty nie będziesz ulegać pokusie, która mówi, że warto ulec złu i naśladować złe czyny ludzi, ale ty bądź tak święty i tak dobry, żeby inni widząc ciebie, jako autentycznego, prawowiernego człowieka umieli swoje zło zwyciężyć. Dlatego ten ostatni wniosek jest chyba najważniejszy z tej przypowieści o sieci, która jest rzucana w morze.
Jest dzisiaj czas, na co? Na nawrócenie, bo może jutro być koniec świata i czasu już nie będzie. Dlatego teraz powstańmy, by modlić się o potrzebne łaski.